Przejdź do zawartości

Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T2.djvu/206

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
MAZEPA.

Niechże więc ciebie żółcią zgryzoty napoję. —
Ot — kochało się razem do śmierci tych dwoje!

WOJEWODA (porywając się z trumny.)

Łżesz!

MAZEPA.

A ty wstałeś z trumny.

WOJEWODA.

Przenajświętsza Trójco!

MAZEPA.

I twój syn, był dla żony twojcj — samobójcą.

WOJEWODA.

       35 Mój syn — czekaj przypomnę, czy prawda. — Ohydni!

(Słychać huk dział, kilka kul wlatuje do sali.)

Idź Waćpan stąd — tu kule latają... Bezwstydni!!
Idź Waść...

MAZEPA.

Powrócę z królem Mości Wojewodo...
Syn twój chce leżeć przy niéj...

WOJEWODA.

Precz!

MAZEPA.

Z Waszmości zgodą
Oddalam się — cokolwiek mię czeka za progiem...

(Wychodzi — słychać że go w korytarzu napadają ludzie zbrojni — szczęk krótkiéj walki.)




SCENA ÓSMA.
WOJEWODA sam.

Biorą go — wiążą — To mi to zemsta nad wrogiem!
Sznury się w mięso wpiły... koń ciało roztarga. —
Zimno mi — Synu! ojciec Waszmości się szarga