Przejdź do zawartości

Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T1.djvu/404

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Teraz ty — odejdź... ja sam zostać muszę“
I cicho dodał „sam jeden — ze śmiercią.“


XIX.

Oto na czarnéj okrętu banderze
Martwe korsarza spoczywają zwłoki.
Majtkowie wyszli na pokład szeroki,
I słychać było szeptane pacierze,
Szarawe kadzidł snuły się obłoki,
W dymach żółtawe płonęły gromnice.
I był to widok pięknością straszliwy,
Gdy majtki, patrząc w umarłego lice,
Cicho brzęczące zrywali kotwice,
I okręt płynął a Lambro nieżywy
Po raz ostatni wędrował przez morze.
A skoro trzecie zabłysnęło zorze,
Umalowane czerwonémi swity,
Do fal rzucili ciało i zniknęło...
I dział trzydzieście głęboko westchnęło,
Na bez echowe otchłani błękity.