Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T1.djvu/219

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
HENRYK.

       30 O Marjo! czemu nosisz te żałobne szaty?

MARJA.

Tyś chory, chciałam przez to mój smutek wyrazić.

NICK, na stronie.

Więc na to szat potrzeba.

HENRYK, z czułością do Marji.

Ja cierpię tak mało,
Zwiększono wielkość cierpień, chciano cię przerazić...
Teraz z mojéj słabości nic już nie zostało
Skoroś mi przebaczyła.

MARJA.

Bądź zdrów!

HENRYK.

       35 Jeszcze wcześnie
Gdzie idziesz? zostań chwilę, jeszcze jedno słowo!
Wyznam ci szczérze, nieraz dręczę się boleśnie,
Nieraz cię obraziłem, przebacz mi, królowo!

Klęka przed nią.

Przebiegnij wszystkie chwile któreśmy przeżyli,
       40 Jeśli nas jaka w życiu czarna chwila dzieli?
Błagam cię! utrać pamięć téj nieszczęsnéj chwili!

MARJA, odwracając się z drzeniem.

Przeprasza, jakby leżał w śmiertelnéj pościeli.
Człowiek co może jutra, jutra nie zobaczy,
U stóp moich klęczący błaga przebaczenia;
       45 Gdy jemu nie przebaczę, czy mi Bóg przebaczy?
Wstań Henryku! o przebacz! przebacz mi wzajemnie.

HENRYK.

Ty błagasz przebaczenia? błagasz go ode mnie?
Powiédz mi, jakie w tobie mam odpuścić winy?
Ja ci na wzajem serce do głębi otworzę.

MARJA.

       50 Bądź zdrów — prędko mi z tobą ubiegły godziny