Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T1.djvu/189

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
SCENA TRZECIA.
HENRYK, MORTON, LINDSAJ, wchodzą śpiesznie.
HENRYK.

Więc to prawda Mortonie! Rizzio nam uchodzi?

MORTON.

Źle nam wróży ten odjazd, zbyt nastąpił nagle.
Już służba jego sprzęty przenosi do łodzi,
I przeprawia na okręt pod francuzkie żagle.
       5 Trzeba śpieszyć — niewiémy jakie ma zamiary?
Pod lilijami Francji bespiecznie odpłynie.

HENRYK.

Co miałżeby uniknąć zasłużonéj kary?
Nim się na okręt schroni, niech na brzegu zginie.

LINDSAJ.

Śpieszmy więc!

HENRYK.

Czekaj! czekaj! niech dobrze rozważę...
       10 Zanadto nas daleko zapędy uwiodły.
Czyliż sam we krwi zbiega dłoń królewską zmażę?
Na brzegu, gdzie tłum majtków, gdzie tłum ludu podły,
Będzie wskazywał palcem... Jaka myśl straszliwa!
Będzie wskazywał, będzie urągał méj twarzy,
       15 Jeżeli twarz poblednie. Kto wié, co się zdarzy?
Rizzio opuszcza brzegi — niech sobie odpływa!
Jego trup zakopany — tu — blisko królowy,
Więcéj mi będzie szkodził, niż sam Rizzio żywy
Skoro się stąd oddali.