Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T1.djvu/181

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
SCENA ÓSMA.
MARJA, RIZZIO.
RIZZIO.

Wezwałaś mnie królowo?

MARJA.

Bojaźnią dręczona,
Przyzwałam ciebie Rizzio w te skryte komnaty.
Jesteś w niebespieczeństwie, bo rzucone kwiaty,
W roli Duglasa, śmierci wydały nasiona.
       5 Posłuchaj więc cierpliwie mój błędny rycerzu,
Już nie możesz tu zostać. Przeciw mieczom wroga
Łatwo znaleść obronę w mieczu i w pancerzu,
Lecz grożą ci sztylety, śmierć zdradziecka, sroga.
Wierzaj mi źle kto wrogom ukrytym zawierza,
       10 Musisz uniknąć ciosu, dziś rzucić te strony.
Dam ci ważne zlecenie do dworu Papieża,
Okręt gotowy — żaglów rospięte zasłony.
Bądź zdrów!

RIZZIO.

Królowo moja! powtórz te roskazy!
O! nie! nie! nie powtarzaj — nad brzegiem otchłani,
       15 Nie posłucham — choć ściągnę twój gniew, twe urazy,
Wszak śmierć cię nie urazi? nie zasmuci? Pani!
Marjo! o! ja zostanę — przysięgam, zostanę!
Postanowienia żadna nie naruszy siła!
Śmierć sroższą mi wyrzekły twe usta różane,
       20 Żeby choć głos był zadrzał, gdyś ją wymówiła...
Marjo! posłuchaj!...