Strona:PL Dzieła Ignacego Krasickiego T. 6.djvu/81

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wskazywał na głowę swoję. Znak ten zwierzchni udali przeciwnicy, jakoby chęć korony oznaczał; a wtem Scypion Nazyka obrócił mowę do konsulów, aby od tyrana bronili ojczyzny; ale jeden z nich Oktawiusz rzekł, iż gwałtowności nie użyje, ani się targnie na życie obywatela, póki go prawnie winnym nie uzna. Jeżeli lud, wzbudzony od Tyberyusza, niesłusznych rzeczy domagać się będzie, natychmiast dając odpór, użyję powagi urzędu mojego. Niewzruszony takową odpowiedzią Nazyka wzniósłszy głos z tem się dał słyszeć: „Ponieważ najwyższy urzędnik odstępuje nas i zdradza, komu prawo i wolność miła, niech za mną idzie“. Porwał się natychmiast i szedł ku Kapitolu, a za nim wielki tłok ludzi wszelkiego stanu. Ustępowali wszyscy; uzbrojona zaś zgraja prosto szła na Tyberyusza; ten gdy uciekał, padł, a naówczas odniósł raz ciężki od spółtowarzysza Satureja trybuna Lucyusz zaś następnem uderzeniem życie mu odjął.
Śmierć wodza rozproszyła stronników, tumult się wkrótce uśmierzył, a senat nie chcąc sobie ludu narazić, potwierdzi! prawo podziału grantów od Tyberyusza wniesione, na jego zaś miejsce wyznaczył kommissarzem Publiusza Krassa. Że zaś na Scypiona Nazykę z przyczyny śmierci Tyberyuszowej lud się odgrażał, wysłano go do Azyi; nie wrócił już do ojczyzny, ze zgryzoty albowiem wkrótce życia w Pergamie dokonał.
Po śmierci Tyberyusza Kajus, młodszy brat jego, oddalił się na czas niejaki od spraw publicznych i w ukryciu bezpieczeństwa własnego szukał. Ale iż ten sposób życia oznaczał jakowąś bojaźń i mógł przeszkodzić przyszłej wziętości, niedługo trwał w przedsięwzięciu swojem i na wzór innej zacnej młodzieży rzymskiej, zaczął stawać u sądu. Pierwsza sprawa, w której się za przyjacielem swoim Wettyuszem odezwał, dała poznać wymowę jego; słuchany był z radością i gdy rzecz skończył, powszechne okrzyki ludu okazały przyszłą wziętość, do której dopomagała wielce pamięć świeża brata jego Tyberyusza. Lecz skoro mu się lud pokazał na pierwszym wstępie przyjaznym, zatrwożyli się majętni i postanowili wszelkiemi sposobami przeszkadzać mu do trybunatu.
Gdy obrany był kwestorem, losem wypadła mu Sardynia; tam stanąwszy zastał wojnę i w niej wzniósł się nad rówienniki swoje, nie tylko odwagą, ale układnością obyczajów, rządem i najściślejszem przestrzeganiem karności żołnierskiej. Chwalebne ze wszech miar postępki nie uszły obmówisk i prześladowania. Imię Grachów zawsze podejrzane senatowi i majętnym było. Skoro więc z Sardynii powrócił, zaniesiono nań skargi, jakoby zbyt sobie na urzędzie pozwalał, niedość czule obowiązki pełnił, do buntu się Fregellanów przyłożył; ale niewinność, dzielną wsparta wymową, przezwyciężyła