Strona:PL Dzieła Ignacego Krasickiego T. 6.djvu/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Jak w sprawach publicznych był nieużytym i surowym, tak w obcowaniu łagodnym i uczynnym. Z nikim jawnej nieprzyjaźni nie miał, gotów zaś był każdego czasu wszystkim czynić usługi, byleby sposobność do tego znalazł. Przebaczał nieprzyjaznym, skoro się do niego udawali; służył ochotnie wstawiając się za niemi i mówiąc u sądu. Gdy mu raz wymawiano, iż bronił złoczyńcy, rzekł: „Dobrzy obrony nie potrzebują“.
Takie w nim miały zaufanie sprzymierzone z Ateńczykami narody, iż gdy kogo innego do nich na czele wojska wyprawiono, strzegły się i miały na ostrożności; gdy się dowiedziały o przybywającym Focyonie, wszystkie miasta stały otworem, a lud uwieńczony w kwiaty przeciw niemu z radością wychodził.
Filip, król Macedonii, chcąc wyspę Eubeę opanować, zesłał tam swoje wojsko i wiele już był miast i mocą i kunsztem zdobył. Przysłali na pomoc Eubejczykom Focyona Ateńczykowie; a gdy tam przybywszy poznał, iż złoto Filipa wielu na jego stronę przeciągnęło i wielkie było niebezpieczeństwo, iżby całej wyspy nie posiadł; obrał miejsce wielce sposobne do obrony i tam się obozem rozłożył, czekając pory zdatnej ku daniu ratunku mieszkańcom. Zwłoka takowa nie podobała się wielom, którzy żądali bitwy, powstawali więc przeciw niemu; a gdy i wołania i groźby nie były skuteczne, opuszczali obóz i wielu wróciło się do Aten. O czem gdy się dowiedział, rzekł: „Tem lepiej, że źli uciekają; zostając z nami, psuliby dobrych; a powróciwszy do Aten czując się winnemi, nie będą śmieli nas obwiniać“.
Nadeszło wojsko Macedonów i mimo wolą Focyona wyszedł przeciw nim Plutarch, wódz Eubejczyków; przypłacił wkrótce klęską znaczną, nierozmyślną porywczość i byłby zupełnie zniesionym, gdyby go nie wsparł Focyon. Gdy się bowiem ku obozowi jego zbliżało Macedonów wojsko, wpadł na nie z wybranemi poczty i po żwawej bitwie do cofnienia przymusił. Zwycięztwo takowe wielką mu sławę przyniosło i powiększało zaufanie, które w nim miały sprzymierzone narody. Ale następca jego Molossus nie umiał korzystać z dobrego stanu, w którym rzeczy znalazł; zwyciężony albowiem dostał się sam w niewolą. Gdy świeże wojsko nadeszło Filipowi, opanował Chersonez, Perynt i Bizancyum i rozpościerając się coraz, bardziej, groził pobliższym krajom gwałtownem najściem. Chcąc zabieżeć złemu Ateńczykowie, wysłali przeciw niemu wojsko i przełożyli nad nim Charesa, ale nie znalazł wiary u sprzymierzeńców. Gdy go albowiem do miast swoich przypuścić nie chcieli, nic nie sprawiwszy, do Aten powrócić musiał. Srożył się lud na Bizantynów, iż floty nie przyjęli, ale Focyon powstawszy z miejsca swojego, rzekł „Nie trzeba się gniewać na Bizantynów, iż nam nie wierzą,