Strona:PL Dzieła Ignacego Krasickiego T. 6.djvu/312

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

skać, niżeli dać im czuć nienawiść swoję. Co łatwo mógł uczynić, gdy miał do tego wszelką sposobność.
Niepospolity ich zaszczyt jest ten, iż byli szacownikami uczonych i za ich pilnem staraniem wieki, w których żyli, stały się potomnym epoką oświecenia. Ptolomeuszów biblioteka niezmiernych nakładów dzieło stała się najszacowniejszym starożytności składem i zapewne wieleby dzieł znamienitych zaginęło, gdyby ich ten zbiór nie zachował. Równie jak Ptolomeuszowie wzbudzili Medyceuszowie i wskrzesili, po okropnej czasów poprzedzających dzikości, nauki i kunszta. Biblioteka florencka, ich nakładem i staraniem zebrana, lubo w liczbie równać się z aleksandryjską nie może, wielce stała się szacowną, zachowując ostatki starożytności.
Zgromadzenia uczone równie im swoje ustanowienia są winne. Pierwszy ich wzór stał się na Ptolomeuszach. Wierny onych w tej mierze naśladowca Medyceusz w własnym domu akademią platoniczną, kilka zaś innych we Florencyi założył.
Podpadli naganie: jeden zbytku, drugi niewstrzemięźliwości; bardziej się jednak monarcha z użycia niepomiarkowanego dostatków, niżeli obywatel z innych miar skromny i światły ze spraw nieprzystojnych usprawiedliwić może.

Alfred, król angielski.

Po śmierci brata swego Etereda wstąpił na tron Alfred w roku osiemsetnym siedemdziesiątym drugim, wówczas, gdy Duńczykowie wiedli wojnę z Anglią i wielką jej część już byli posiedli. Dawając odpór ich napaści Etered życiem przypłacił. Gdy więc rządy państwa objął Alfred, znalazł je w złym bardzo stanie i z licznych krain, które przodkowie jego posiadali, same tylko okolice West-seksu w swojem dzierżeniu widział.
Nie przestawali Duńczykowie najazdów swoich i gdy ich przemocy oprzeć się nie mógł, musiał z żoną na wyspę jednę pustą ustąpić; gdzie skryty przez czas niejaki, żył z polowania i ryb połowu. Po oddaleniu się Duńczyków z West-seksu przybył on tam i zebrawszy wojsko ścigał ich; nastąpiła wkrótce żwawa bitwa, z wielkiem z obu stron krwi rozlaniem; w tem jednak większą ponieśli Duńczykowie szkodę, gdy w niej stracili Hubbę, walecznego wodza swojego, i postradali główną chorągiew, w której dzierżeniu osobliwe mieli zaufanie, jakby zawsze pewną zwycięztwa była rękojmią.
Wyzwolony od napaści postronnych zaczął kosztować słodyczy pokoju, gdy nowa klęska na nieszczęśliwy kraj jego przyszła. Rollon, sławny dzielnością wódz Normanów, z licznemi okręty przybywszy, wysadził na brzeg angielski żołnierzy swoich i groził krajowi