Strona:PL Dzieła Ignacego Krasickiego T. 6.djvu/280

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

niech ztąd będzie, gdy nowo przybrani pod rządem własnego prawa zostaną. Jakiżby był pożytek zawojowania i cóżby zyskali, choć z jarzma wydobyci; gdyby równych tym, od których je uwolniliśmy, znaleźli w nas barbarzyńców, którzyby je na swój kształt przeistoczyć chcieli? Gdzie sprawiedliwość rządzi, tam zamieszania nie masz, a każdy to, co mu należy, odbiera. Obrońcą wolności jestem, wkładać jarzma na niewolniki nie chcę. Niech inni palą, pustoszą, niszczą; nasza myśl, nasz zamiar tak się obchodzić ze zwyciężonemu iżby żałowali nakoniec tego, iż dawniej od nas zwyciężonemi nie byli.“
Też same więc ustawy rzymskie, których dawniej używano, ile stosować się mogły do czasu, uczynił wszystkiego urzędowania prawidłem. Nie przymuszał swoich do odmiany dawnej odzieży, sam jednak rzymską przywdział i odtąd językiem łacińskim wszystkie ustawy swoje obwieszczał. Że jednak Gotowie po większej części nie rozumieli krajowej mowy, ustanowił dla nich osobne urzędniki, przed któremi między sobą rozprawiaćby się mogli. Gdy zaś była sprawa między Rzymianinem a Gotem, naówczas z obudwu narodów wzięci sędziowie zasiadali; tych wybierał nie tylko w prawie świadomych, ale mających po sobie rękojmią nienagannego życia. Ilekroć zaś zawiedli nadzieje jego, karał ich i z urzędu składał, czego nieraz i pierwsi doznali.
Zwłoki w oddawaniu sprawiedliwości, pospolicie z lenistwa, częścią z zysku pochodzącej, nie cierpiał. Choćby albowiem (mówił) sprawiedliwy wyrok sądu nastąpił, wydatkami prawnemi, opuszczeniem innych działań, a co najnieznośniejsza, ustawiczną między nadzieją a bojaźnią niepewnością udręczony ten, co wygrał, szkoduje czasem więcej, niż zyska. Jakoż gdy razu jednego był w Rzymie, a przyszła do niego wdowa ze skargą, iż od trzech lat sprawiedliwości doczekać się nie mogła, przywołanym sędziom rozkazał, aby natychmiast sprawę jej osądzili. Stało się tak i gdy wyrokiem pocieszona sierota przyszła nazajutrz do niego z podziękowaniem, rzekł; „Przez lat trzy nie uczyniliście tego, coście teraz w jednym dniu sprawili“; i natychmiast bez żadnej zwłoki, głowy im poucinać kazał. Przykład okazany na kilku, naprawił wszystkich i odtąd nikt się na zwłokę nie skarżył.
Na początku roku pięćsetnego odwiedził Rzym; gdy się zbliżał, wysypał się przeciw niemu lud, mając na czele senat i Symmacha papieża. U grobu świętego Piotra i Pawła pierwsze było jego zastanowienie. Tam gdy się nieco pomodlił, udał się do senatu, gdzie witającemu go imieniem Rzymian Boecyuszowi dając odpowiedź, upewnił zgromadzonych, iż ich przy dawnej powadze utrzymać miłym będzie dla niego obowiązkiem. Ukazał się zatem ludowi licznie