Strona:PL Dzieła Ignacego Krasickiego T. 6.djvu/167

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

żądał Minucyusz, iżby każdy z nich kolejno przez dzień na siebie przypadły rządy trzymał, wolał raczej na dwie części wojsko podzielić, niżeli całe podawać, jak przeczuwał, w niebezpieczeństwo.
Jakoż ziściło się to wkrótce, co przewidział. Minucyusz w małem spotkaniu poraziwszy Kartagińczyków, wyprowadził wojsko swoje w pole przeciw Annibalowi, wzywając go do bitwy. Przyjął ten z ochotą upragnione wezwanie i gdy przyszło do bitwy, zupełne byłby otrzymał zwycięztwo, gdyby Fabiusz, postrzegłszy niebezpieczeństwo, nie przybył jak najśpieszniej swoim na pomoc. Wsparł i zgromadził rozpierzchnione pułki Minucyuszowe i przymusił już zwycięzkiego nieprzyjaciela do ustąpienia z placu. Pierwsze to było zdziałane przez Rzymiany odparcie Annibala; i sam wyznał, gdy po bitwie otaczającej go starszyźnie rzekł: „Wszak mówiłem wam, iż ta chmura, która się raz wraz nad nami i koło nas wieszała po górach, kiedyżkolwiek pęknie i z gromem powódź przyniesie. Czułą było cierpliwości i wytrzymania bardziej jeszcze, niżeli dzielności nagrodą działanie Minucyusza, który wyznając winę swoję, a wybawicielem mianując dawnego wodza, dobrowolnie się z wojskiem swojem pod władzę jego poddał.
Im bardziej przebywaniem w krajach włoskich wzmacniał się i zagnieżdżał Annibal, tem usilniej starali się Rzymianie nie tylko dawać odpór, ale i przymusić go do ustąpienia. W dwójnasób więc powiększyli, wojska swoje pod nowo obranemi konsulami, Pawłem Emiliuszem i Warronem. Osobliwszem i nader szczęśliwem dla siebie zdarzeniem, walczył dotąd Annibal z takiemi wodzami, których zbyt popędliwe męztwo zawsze bywało Rzymianom ku szkodzie; pierwszy Fabiusz zapędy jego wstrzymał i równie tegoż samego byłby doznał w Pawle Emiliuszu, gdyby znamienity ten mąż miał był w Warronie wspólnika. Hamował on ile możności niewczesny zapał kollegi, nadaremna jednak była usilność jego; a co i on i Fabiusz przewidywali, stało się w pamiętnej owej klęsce pod Kannami, która omało Rzymu do zguby nie przywiodła.
Gdy na początku wiosny wojsko rzymskie wyszło w pole, Annibalowe tak było wycieńczone i znużone niewygodą zimowych stanowisk, a przedtem jeszcze ustawicznem Fabiusza czuwaniem i zwroty, iż w dwójnasób liczniejszemi byli od niego Rzymianie. Już się między posiłkowemi zaczynały szemrania i przegróżki, a na żywności tak brakowało, iż ledwo mógł jej na dziesięć dni dla wojska dostarczyć. Wspomógł go w tak przykrym stanie Warron, z jak największym pośpiechem szukając, jak mniemał i twierdził, pewnego zwycięztwa. Lubo albowiem razem z Emiliuszem na czele wojska byli, kolejno jednak gdy szła władza, on chciał z dnia swego korzystać. Pierwsze spotkanie lekkiej jazdy nie było pomyślne dla Annibala;