Strona:PL Dzieła Ignacego Krasickiego T. 6.djvu/152

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i pierwsza. Przybył nakoniec do Antyochii, miasta ludnością, położeniem i ozdobnemi gmachami najdogodniejszego rozwiozłości i zbytkom. Tam przez lat cztery mieszkał, spuszczając się ze wszystkiem na namiestników. Ci rozsądnym wyborem Antonina zdawna wyznaczeni, nie tylko od granic państwa nieprzyjaciół oddalili, ale wszedłszy w kraj zaczepników, wstępnym bojem kilkakrotnie ich wojska znieśli, Armenią odzyskali i przymusili nakoniec Partów do żądania pokoju, który z pożytkiem i sławą Rzymian stanął. Powrócił zatem do Rzymu Werus, i wspólnie z Aureliuszem wiedli tryumf, a senat im przydomek ojców ojczyzny nadał.
Im bardziej na wzgardę zasługiwał Werus, tem dokładniej wydawały się cnoty Aureliusza. Nie zasadzając on na dumnej powierzchowności powagi swojej, starał się ile możności usługami publicznemi stać się znamienitym; i naśladując Antonina, zyskał miłość powszechną. Przeświadczony o tem, jak jest użyteczna rządzącym czułych, przezornych i oświeconych rada, umieszczał w senacie nie tak rodem i bogactwy wzniesionych, jak cnotą zaszczyconych obywatelów, osobliwie zaś takowych, którzy przez niższe stopnie przechodząc, zyskali sobie z chwalebnych postępków wziętość i szacunek, łączyli zaś z cnotą, należytą wiadomość prawa i zwyczajów krajowych.
Uczęszczał do senatu z taką pilnością, iż częstokroć w okolicach Rzymu przebywając, umyślnie zjeżdżał na czas obrad i dopiero po ich odprawieniu powracał nazad. Żeby zachęcił senatorów do pilnej pracy, wzniósł ich zaszczyty, nagradzał sowicie przykładną każdego usilność i w każdej okoliczności dawał poznać należyte zgromadzeniu, tak użytecznemu, poważenie. Gdy który z nich wykroczył, jeżeli wymagała potrzeba nagany i ukarania, czynił to jak najostrożniej, żeby się wziętość drugich nie zmniejszyła; zgoła żaden z jego poprzedników, nie wyłączając nawet i Antonina, nie pokazał dla senatu tyle względów, jak on. Dał tego pamiętny dowód, gdy się wybierał na wojnę przeciw Markomanom; potrzebując albowiem pieniędzy, nie wprzód je wziął ze skarbu publicznego, aż pierwej zezwolenie senatu otrzymał, przed którym wówczas oświadczył, iż cokolwiek posiadał, nie było jego własnością, lecz państwa; dom nawet — mówił im — w którym mieszkam, nie do mnie, który na czele jestem, ale do ludu i senatu należy.
W ukaraniu nie był skwapliwym i lubo przeświadczony, iż zbrodnie na nie zasługiwały, tak jednakże miarkował wówczas udział sprawiedliwości prawami przepisanej, iż ci, którzy szczególnie przeciw niemu powstali, takowych doznawali względów, jakich tylko mógł użyć bez wykroczenia przeciw obowiązkom stanu swojego.
Wiedział on to dobrze i uczuł niekiedy własnem doświadczeniem,