Przejdź do zawartości

Strona:PL Dzieła Cyprjana Norwida (Pini).djvu/634

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

na brak (choć widoczny) specjalnych ludzi, tych cegiełek, tych promieni, tych zwrotek, bez uznania planu lub ogniska albo rytmu całej epopei, zaiste, że jest ślepem narzekaniem na brak patrjotycznego obskurantyzmu[1] i nic więcej. Gdyż duch ludzki, powszechnik i pan z natury swojej, im zacniejszy, tem skorzej stanie się tym sługą, tym szczegółkiem, jeśli zmartwychwstanie i odpowszechnienie swe poczuje w społeczeństwa całości, choćby idealnie dotrzymanej. Stanie się, mówię, tą cegiełką, by odnaleźć się w planie gmachu gmachem, stanie się tym promykiem, który się odnajduje w sercu słońca, stanie się tą zwrotką epopei, która znów w całopieśni i jej rytmie ogólnym się odgadnie; chcieć inaczej, jest to żołnierzy poszukiwać, nie dotrzymawszy pierw chorągwi i konskrypcję[2] zamieniać na proskrypcję...[3]
Ażeby więc literatura polska poszła dalej i nie zatrzymała się przesytem jednostronności otrzymanej, a następnie w manjeryzm nie upadła, co nieuniknioną bywa koniecznością, ile razy słowo pola nie ma — ażeby, mówię, w sferę drugą (na wstępie do której stoi dzisiaj), w sferę literatury czynu weszła, należy niezwłocznie się opatrzyć w tymto narodowym całokształcie obowiązującego organizmu, który ześrodkowane osobności wiedzy życia w zawieszeniu nieprzebaczonem już dziś trzyma. Bo jest ciało śmiertelne i dało nieśmiertelne, jak powiada apostoł — wszystko zatem, cokolwiek ściąga się do uprzytomniającego określenia tegoto nieśmiertelnego dała, przez to samo jest literatury czynu wszczęciem. Mam zupełną wiarę, i wiem nawet, że osoba narodu, w niejawności fatalnej pochowana, jeżeli sobie przytomny ma całokształt idei swojej, wzrastać może i wzmocniać się w sobie, walcząc sobą. Nie mogę tu albowiem zapomnieć wzoru Sokratesa, który obrażenie od kajdan, wytłoczone na nodze, uważał za treść i za przykład, popierający rzecz o bolu i stosunku bolu do żywota, panując wyraźnie tym sposobem nad fatalnością położenia, owszem, rosnąc w wolności, nie do pokonania pewnej siebie.
Pisałem w Paryżu 1848 r.

OSTRZEŻENIE.

Uwagi powyższe, broszurka o «Niewoli narodu i objaśnienia do niej», nakreślone były dla poufnych osób lat temu przeszło dziesiątek. Po upływie czasu tego, a czasu, który pół świata politycznie zmienił, podobało się zażądać, aby pisemko to doraźne drukiem ogłoszone było; przywalano i na to wedle rękopismu niniejszego, wszelako korzystać muszę z bibljograficznego tego trafu, ostrzegając publicznie, że zdarzyło mi się widzieć rękopisma, podawane za moje i pozory lub cyfry moich pism noszące, a które wszelako wcale mojemi nie są, że przeto takowych jedynie odpowiedzialność przyjmuję, które cały wypis nazwiska mojego, przyznany przeze mnie, noszą.
Pisałem 1863 r.

NIEWOLA.


PROLOG.

W dwa półkręgi przeciwznaczne
Niech dwa chóry mię opaszą —
Dla obydwu śpiewać zacznę,
Aż się zwiodą, skrzyżą, spaszą...
Potem wirem, tokiem, prądem
Dalej w prądy, toki, wiry —
Szałem, sądem i rozsądem
Gwiazdy z nieba, z ziemi żwiry...
Potem całoczłowieczością,
Potem całonarodowiem,
Półboskością, bo mdłością,
Aż gdzie kończy się wszechzdrowiem,
Gdzie zaczyna — nadśmiertnością,
Aż — gdzie zawiem — nie dopowiem!!

*

Was — co tęsknić nie umiecie,
Was, co sercem, okiem, dłonią
Stanowicie dziś na świecie —
I was, których tchnienia gonią
W pozateraz, w pozalecie —
Półkręgami chórów dwoma
Rozeznacza, choć nie wiecie,
Kto? — i radzi sobie w świecie
Nie to świecka, nadwidoma.
Więc wam, których duszą oczy,
Dziś wiecznością, a ruch życiem,
Gdy orzeknę, że was stoczy
Czas, to przecież wzruszę gniciem!....
A wam, których okiem dusza,
Wieczność dniem i ruchem życie,
Wam gdy wspomnę, co przymusza,
Co w śmierć, w ono nadużycie

  1. obskurantyzm (nowołac.) — troskliwe podtrzymywanie ciemnoty i nieuctwa.
  2. konskrypcja (łac.) — pobór do wojska, spis.
  3. proskrypcja (łac.) — wydalenie z kraju, wygnanie.