Strona:PL Dzieła Cyprjana Norwida (Pini).djvu/499

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Otwarcie mów, czy obcym jesteś tu i nowym,
Albo bywałżeś może gościem Ulissowym.
Wielu albowiem przyjmał w dom i ze swej strony
U niejednego chętnie był sam ugoszczony.

Modrooka mu na to Minerwa odpowie:
Szczegółów tych, ktokolwiek rad, niechaj się dowie,
Gdy powiem mu, że jestem Mentes, że się szczycę
Wodzą Taffjów, co biegle rzucają kotwice.
Anchilaos mym ojcem. Wszedłem tu w zatokę
Z okrętem, lecz na morza ciemne i głębokie
Płynę i aż do ludów cale innej mowy.
Mam się z Temesu; wezmę ładunek bronzowy
Za świecące żelazo, które wzamian pławię — —
Okręt mój tkwi u brzegu przeciw miasta prawie,
Pod tą Nejusa górą, co się borem jeży,
W miejscu, które zatoce Retrusa należy.
My zaś — mówię: twój rodzic i ja — powzajemnie
Bywaliśmy zażyli; dziś spomnieć przyjemnie.
Laert, gdy go zapytasz, niemało dopowie...
Powiadają, że stradał siwy rycerz zdrowie
I ani go dopatrzeć na ulicach miasta:
Sam, gdzieś... Zgrzybiała przy nim jedyna niewiasta,
Co mu podawa napój lub pokarm, gdy wraca,
Posępnie się wlekący śród drzew, które maca
W sadzie własnym, winnicą zieloną bogatym...
Słowem... cóż mówiliśmy? Stanąłem więc na tem,
Że ojciec twój śród obcych jeśli szuka drogi,
To, myślę, dla tych uwłók, które stręczą bogi.
Boski Uliss albowiem żyw jest bezzawodnie
Kędyś... gdzie arcyczęsto potworni lub zbrodnie
Bohaterom uwłóczą, śród morza otchłani,
Na wyspie jakiej, którą ocean tyrani.
Tu zaiste, że słowo proroctwa wyrzekę,
Zaś i spełnienie jego bynajmniej dalekie...
Powiem prosto, co w usta same bogi kładną,
Acz nie jestem augurem ni sybillą żadną:
Nie będzie Uliss zdala ojczyzny, nie będzie!
Choćby go opasali łańcuchami wszędzie,
Fortel wynajdzie rzutkim dowcipem lub czynem.
Teraz zaś szczerze mów mi: jestżeś jego synem?
Taki duży, podobien, doprawdy, i z lica
Niesłychanie... i z oczu ślicznych do rodzica!
Ja-ć się znam! Po tylekroć bo z nim ucztowałem,
Nim ruszył na trojańską z kwiatem Argów całym,
Krocząc od brzegów w nawy głębokie z odwagą...
Alić odtąd ni on mnie nie spotkał, ni ja go.

Roztropny więc Telemak w te odpowie słowa:
Cudzoziemcze, ze wszech miar zaufaj, że mowa
Szczera jest. Moja matka uznaje mnie synem
Ulissa... Ja nie widzę, bym równał mu czynem.
Któż wreszcie zna się z gruntu na sobie?... Oh, bogi!
Nie pochodzę-ć od męża, co gdzieś umarł z trwogi
O skarby swe — przeciwnie, dziedziczę zniszczenie,
Nieszczęsnego widoczne jestem pokolenie — —
Lecz, iż spytałeś, mówię...

Poględna błękitno
Minerwa: Zczasem — rzecze — zarówno zaszczytną
Poczniesz dolę, skoro cię Penelopy łono
Powiło, jakim jesteś, nie, jak cię uczono...
Zmieńmy wszakże tok rozmów...

Powiedz mi, ot, kto są
Te biesiadniki, jaki pożytek ci niosą;
Ucztę to albo swaty oglądam? Nareszcie
Miałażby to być wdzięczna zabawa niewieście,
Zwłaszcza, że, w domu twoim przyszedłszy się tuczyć.
Nie poprzestają tobie wyraźnie uwłóczyć,
Tak, że rozsądny człowiek zgorszyłby się dawno
Ludźmi tymi i onych ochotą niesławną.

Tu roztropny Telemak: Że wiedzieć chcesz więcej,
Cudzoziemcze, wiedz. Był to ongi dom książęcy,
Znamienicie spaniały, gdy śród swojej właści