Strona:PL Dzieła Cyprjana Norwida (Pini).djvu/391

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przez żywot jego cały pomiatanym... Gdyby można było dorzucić grochowemi ziarny do Olimpu, przewotowałby może lud ateński wyroki i samego Apollina...

(postępują razem; Tyrtej się zatrzymuje i poczyna z westchnieniem)

Czemuż ich pieśni już tak mało pewna
Treść i skażonej całości?
Lutnie ich czemu z łomliwego drewna,
A nie ze słoniowej kości?
Ta ich łomliwość czemu jednak rzewna?
Spyta mię serce, łzom żyzne:
Wygnana oto wdzięki swe królewna
Kryje w poziomą pstrociznę!

I ów, co boski duch na dziejów karty
Bierze, jak orzeł na skrzydła
Słońce, poeta czemuż nie pożarty
Przez lwy, lecz stłoczon od bydła?
Orfeusz czemu mógł piekielne larwy[1]
Zebrać na strunę, jak pyły,
I zatrząść niemi, nie zmieniając barwy
Słów, ni poniżając siły?...

Furjom wspaniałej nie zabijał ody
Na hekatombę piekielną,
Choć szedł po żonę urodziwą, młody,
Śmiertelny szedł po śmiertelną...
............
Gdy ty, co śladem tak zacnym ozutą
Nogę, jak w złotym koturnie,
Na popiół stawisz Erebu[2], jak dłuto,
Miękkiej dające kształt urnie —
Choć bóg piekielny nie groźnem już bóstwem
Tobie, przed tobą zjednany:
I ty w purpurze (która jest ubóstwem) —
Ty, król, ty czemuś poddany?...

(po chwili z rodzajem obłędu)

Cedr nie ogrody, lecz pustynię rodzą:
Próżnia kołyską olbrzyma...
Eginej!... Wielcy poeci przychodzą,
Gdy poetów wielkich niéma...

(ciszej)

Lecz dziejów karta ma niejedna stronę:
Jest słowo z brzmienia, jest z ducha,
I bywa z dachów poetom głoszone,
Co powiedział wieszcz do ucha.

EGINEA. Ścieżki już niema dalej... Pozwoliłam ci kroczyć na wolę niosącego cię zapędu, aż oto uwikłałeś całe czoło w gałęzie lauru.

(odczepiając mu włosy z liścia)

Zaiste, że poeci wielcy nazbyt długi po sobie przestanek zostawili...
TYRTEJ. Tak było zawsze, o Eginej. I to jest właśnie, co ci śpiewam. Posłuchaj jeszcze:

Cedr nie ogrody, lecz pustynie rodzą,
Próżnia kołyską olbrzyma;
Wielcy poeci dopiero przychodzą,
Kiedy ich niéma!...
............

Popsowałaś mi całą piękność rymu i odczepiłaś mi z włosów wszystkie wawrzyny, pomiędzy które mię chore oczy moje i brak ścieżki zaplątał. Oh! nie tego, nie tego wyglądałem i upragniałem od kobiety...
A jednakże tobie powiadam, że nic bez ciebie...
Nic!... Nawet i sam delficki wyrok o mnie nie ma pełności swojej bez kobiety.
Co mówię ci, wielkie jest. Słuchaj!

(przysiadają oboje w wybłęku mirtowym)

Lacedemońskich stu mężów z rzędu celnego (który u nich «równymi» się zowie) widziałem dziś. Mało wyrażam, iż widziałem: bowiem dla mnie i ku mnie, i ku mnie, i rzec mógłbym, że po mnie zbiegli tu. Czyli z nimi mówiłem? Nie wiem, iż słowo Spartanów jest przestankiem mowy człowieczej.
A jakkolwiek przestanek ostatecznym nazwać się godzi całego tonu mowy wysłowieniem, nie przeto jednak opiewać nim nie można rzeczy potocznych dlatego, iż wzajemnie podawanym sobie i zamienianym być nie może.
Tę to jedyną treść pojąwszy w pierwszem zaraz zetknięciu się z lacedemońskimi posły, odgadnąłem nieledwie całość posłannictwa własnego i ozwałem się w sobie głosem ducha ku wyrokom delfickim, podziwiając boską onychże mądrość!...
A ozwawszy się duchem we wnętrzu siebie przechodziłem w modlitwie przed szeregiem stu niemych piersi mężów niemych, uderzając tego i owego po kamiennem ramieniu i dając się im zrozumiewać niewysłowionym całego postanowienia mego wzięciem i mocą. Lecz, gdzie piersi dotknąłem i ilekroć u okolic serca zatrzymała się ta ręka moja, tylekroć zadzierzgałem nią o klamrę żelaznego upięcia, pod którem, powiadam ci, Eginej, że człowiecze nie bijało serce!

(ciszej i tłumniej)
  1. larwa (łac.) — poczwara, widmo.
  2. Erebos (gr.), u Homera ponura część Hadesu; tyle, co nasze piekło.