WÓDZ. Mądrych się ludzi bynajmniej nie wstydzę;
Wiem, naco orły, naco ostrowidze[1].
RAKUZ. (posuwając czarę) Pij mość! Ja piję.
Rzecz twoją o smoku,
Który mię trapi, mów. Byłżeby w oku?
WÓDZ. Długa jest powieść o smoczej naturze.
Ten bywa w oczach, a inny w posturze[2],
A inny jeszcze w obu jest zarazem.
Na jednych przeto użyj trąby grzmotów,
Drugie tnij mieczem, inne miecza płazem,
A inne śmiechem zbądź lekko!
RAKUZ. Ten gotów
Być z onych, które są i są obrazem.
WÓDZ. Chłopy me w jamę na wici lipowej
Rzucili jagnię, truciznami dziane.
Jęk naprzód, potem wylęgały sowy
I dziwolągi szły porozskrzydlane
Z czeluść podziemnych — a potem, a potem,
Jako gdy burza zaniesie się grzmotem,
Ale nie może całym strzelić gromem,
Myślałem, że się loch zapadnie z domem.
RAKUZ. Dość jest! Za mało będę ja sam na sam
Walczył i wobec narodu pohasam.
Mość zaś ze swoim pocztem niech zaczeka!
Doświadczonego miło gościć człeka.
WÓDZ. Rzekę już siódmą od rodzinnych progów
Przeszedłem, błądząc przez cztery księżyce;
Draśnięty pierwej od miedzianych rogów
Dziwa, którego, wciąż śnię, że uchwycę.
Tego już moi dwakroć siecią brali,
Oszczepem nieraz dotarli w pogoni —
Uchodził zawsze! A oni wracali,
A ja im miodu i — znowu do broni.
I spocząć nie dam, przez młot odynowy,
Dopóki rogów nie wyłamię z głowy,
Bo, rękę w morzu unurzawszy słoném,
Przysiągłem żonie nie wrócić shańbionym.
Żony mość nie masz?
(pije) Poznaj nasze panny,
Które są włosem trząsające złotym
Po piaskach morskich, jak żółte dziewanny,
Ciche i wielkie.
(pije) Dużo mówić o tem!
W księżyca kiedyś patrząc sierp, jak w próżnę
Arfę, co złote wyśpiewała struny,
Dokończyć przyjdzie to życie podróżne,
Smętne, jak popiół, i ciche, jak runy.
RAKUZ. (zasłaniając twarz ręką) Stos ojca mego.
(do Wodza) Idź mość zdrów!
WÓDZ. (wychodząc) Niech będzie
Zwycięstwo z wami!
RAKUZ. (nieporuszony na ławie) Pomnijcież nas!
WÓDZ. (w progu) Wszędzie.
GRODNY. (w progu) Giermki po stajniach koniom obwołali,
Że jeździec umarł i że stos się pali.
PIERWSZY CHÓR. Przechodź już, wielka osobo,
W powietrze inne ze ziemi.
Gdzie losy nie są nad tobą,
A ty nad niemi.
WTÓRY. Weź chleby, topór, pieniądze,
Konie twe, zbroje i sfory,
Nim wtóre weźmiesz już rządze[3],
Sam będąc wtory.
RAZEM. Lecz czemu, powiedz, ach, czemu
Ty, coś stał ponad tym krajem,
Przechodzisz dziś do podziemu,
A my zostajem?
PIERWSZY. Przechodź już, wielka osobo,
W powietrze inne ze ziemi,