Strona:PL Dzieła Cyprjana Norwida (Pini).djvu/347

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

RYTYGER. (podnosząc dzban) Tym miodem zdrowie piję weiswortowe!
WEISWORT. Niech się obróci w powodzenie wasze!
RYTYGIER. Chcę wiedzieć: wojnę wygram i królowę,
Albo nie wygram?
WEISWORT. Rzucaj, królu, czaszę
Na las, daleko tak, jak możesz rzucić!

(Rytyger podnosi się i ciska w ciemność drzew; orły spłoszone wzlatują)

CHÓR RUNNIKÓW. Tak, a nie tak — nie nasza rzecz.
Ludzie radzi się smucić.
Wieszczba jak miecz, póki nie błysnął miecz. (po chwili)
Póki nie błysnął miecz, wieszczba jak miecz.
WEISWORT. Rozkocha się królowa tak, jak nie bywało
Zdawiendawna.
Cztery orły wzleciało,
Będzie sławna.
Rozkocha się i białe skąpie ciało.
CHÓR. I rozkochała się tak, jak nie bywało.
RYTYGER. Stokroć wdzięczny, o, wielce wam rady!
CHÓR. Wieszczba jak miecz — to, słowo gdy wyciśnie,
Próżna pochwa zostawa, wieszcz blady...
WEISWORT. Co poczęte było bezumyślnie,
Kończ umyślnie!

(Runniki pochylają czoła i cofają się, Rytyger wychyla miód)

RYTYGER. O, wielce wam rady!

(Chór Runników odsuwa się, szepcąc; służba rozpina namiot, w którym i światło wraz rozbłyska)

RYTYGER. (sam; w głębi namiot i służba)
Łyskaniem pierwej mdławem uprzedzony,
Jak piorunowa rozłożę się krésa,
Królowę wezmę i lud rozpierzchniony.
Do wieszczby fortel dołączę, jak lisa.
Bogi są dobre, czasem niedołężne,
Kiedy im ludzkie nie posłuży ramię,
Świecą i wiszą, jak tarcze mosiężne
W pięćset czterdziestej zawieszone bramie.

(po chwili)

A ona? Weiswort mówi: «Skąpie ciało...»

(po chwili)

O, każe tratwy fenickich żeglarzy
(Co jeżdżą bursztyn łowić), każę złupić,
Wonności zabrać wszystkie, każę kupić
Konch[1], szkła od wszystkich sydońskich[2] farbiarzy,
W dalekim Rzymie wannę z alabastru
Zamówię, taki nimfeon[3] urobię
Dla niej, jak ledwo grób stawiałbym sobie,
I będę miłość pił, jak miód ten z plastru.

(po chwili, klaszcząc w dłoń)

Hej, ojce, co tam siedzicie w Walhali[4],
Gdy przyjdzie stanąć mnie pomiędzy wami,
Spowiniętemu w jasną taśmę stali,
Powiecie: «Syn jest nasz», powiecie sami!

(po chwili)

Wando! O, moja ty Rytygerowa!
Jako cię kochać będzie wojsko całe,
I złotowłosa każda białogłowa,
Co z nami dzieli trud a przędzie chwałę,
Każda z gwiżdżących w tarczy brzeg ustami,
Każda toporzec rzucająca dziewka,
I każdy starzec, co pomaga snami,
Wid, duch, i lasów szum, i małe drzewka!

(odsuwa się w głąb, ku namiotowi)

Ty skoro uścisk dasz, wyprawę zrobię
Przeciw ogromnej Fenrysa wilczycy[5],
Mur Alp skrzącemi młotami przeżłobię,
Rzym spalę, woły zegnam z okolicy,
Po dwieście rogów kładąc na ołtarze
Codzień, weselić się pastuchom każę.

(wchodząc w namiot)

Hej, ojce, co tam siedzicie w Walhali,
Gdy przyjdzie stanąć mnie pomiędzy wami,
Spowiniętemu w jasną taśmę stali,
Powiecie: «Syn jest nasz», powiecie sami!

(noc zapada)
IV.
Środkowa izba zamku.

WANDA. (przechodząc zwolna przez środkową komnatę grodu)
Tego ja nie wiem, co się dzieje ze mną,
Ani dlaczego jestem nieszczęśliwą;
Kocham, wszelako mogę być i zmienną,

  1. Koncha (gr.) = muszla.
  2. sydoński, pochodzący z sławnego w starożytności miasta fenickiego, Sydonu.
  3. nimfeon (gr.), siedziba nimfy, świątynia dla nimfy.
  4. Walhalla (niem.), w mitologji skandynawskiej wspaniałe miejsce pobytu bohaterów, którzy polegli w bitwach.
  5. Wilk Fenris lub Fenrir, w mitologji skandynawskiej demon morza.