Strona:PL Dzieła Cyprjana Norwida (Pini).djvu/341

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

I już zaklnij całogrzmotem,
Całożywot zbierz w godzinę,
Zapiorunuj grotem!»

PACHOLĘ, (podnosi się i, wyciągając ręce) O aniele niewidzialny,
Jak ci to na imię?...

(powracając głowę do kolumny)

Judyt — Judyt!...

(Król i Królowa, do połowy widzialni, o poręcz schodów wsparci.

KRÓLOWA. Idealny
Głos, zwłaszcza przy rymie.
KRÓL. Balladę czy też nowy śpiewa panegiryk?
KRÓLOWA. Tworzy sam — na przedgrobiu...
KRÓL. (z Królową na wierzch tarasu występując) Szczególniejszy liryk.

(zbliżywszy się do dziecka)

Smutno jest nań poglądać...
KRÓLOWA. Panie, racz być przecie
(Jak umiesz) dla cierpiących słodkim...
KRÓL. (ze stołu czaszę podejmując)
...Biedne dziecię.

Wnętrze domu miejskiego.
Chwila przed wschodem słońca. Lampa na stole dogorywa, niżej kołyska, wpół zakryta, u stóp jej Porcja. Wacław wchodzi.

WACŁAW. (na krzesło się rzucając)
Porcjo! Kochałem wszystko, we wszystko wierzyłem,
We sny i w jaw, i w siłę mas, i w siły własne,
A dziś... zaklinam ciebie, powiedz mi: marzyłem.
Z jaskini spisku wracam. Takie wszystko ciasne,
Szpitalne, niedostałe, tak zapalnie nudne
I suchotniczo wściekłe (może nawet brudne...),
Żebym już pragnął z ciała w przepaść jaką ciemną
Wylecieć, Porcjo — tylko, byś ty była ze mną...
PORCJA. Codzienne to wybuchy. Przeklinając, tworzysz
I trwasz...
WACŁAW. (zakrywając twarz rękoma)
W cudownem kłamstwie!
PORCJA. O, jak ty mnie trwożysz,
Wacławie!...
WACŁAW. A więc mówmy, o czem chcesz!...
O niczem,
Bylebym cię z weselszem oglądał obliczem...

(długa chwila milczenia)

WACŁAW. (wstaje, przechadza się i wraca na toż samo miejsce i znów siada) To nocy odpływanie, ta światłość zaranna
Przy lampie, co, czuwaniem wycieńczona, mdleje,
Bawią mnie — radbym dumał, chwiał się, jak dziewanna,
Gdy złotym kwiatów deszczem po nizinach sieje,
I drobne kochał rzeczy, życie kochał drobne,
Zakryte, nieprzystępne, lecz w tobie osobne,
I chciałbym... mimo czasów nieprawe owoce,
By dniami dnie zostały, a nocami noce,
Muzyka nie zgrzytaniem, łkaniem i szaleństwem,
A nie malarstwem rzeźba, słodycz nie męczeństwem,
Tragedja nie porwanych ogryzków mozajką,
Prawda prawdą, i bajka raczyła być bajką.
.............
Ale to wszystko...

(ku żonie rękę wyciągając)

Porcjo, czy jesteśmy sami?

(błędnie wkoło spojrzawszy)

Ha, jedno jest, jak pragnę —
PORCJA. Cóż?
WACŁAW. Że łzy — są łzami.

(coraz bystrzej przeziera światło w oknie głównem, lampa znika; drzwi się z łoskotem otwierają, wbiega dziecię)

CHŁOPIEC. Wacławie!...
WACŁAW. Co się stało?
PORCJA. Matka gdzie?
CHŁOPIEC. (pochylając się ze znużenia)
Nie mogę...
W kościele — tam z nią byłem...
PORCJA i WACŁAW. (zbliżając się do dziecka) Była tedy z tobą,
Lecz teraz?...
WACŁAW. Cóż się stało? Mów...
DZIECIĘ. (nieprzytomnie) Całą podłogę Kościoła zasypano kwiatami białemi...
WACŁAW. To nic, konwulsje lekkie — ma je z urodzenia.