Przejdź do zawartości

Strona:PL Dzieła Cyprjana Norwida (Pini).djvu/178

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
4.

Strzeż się o życia troskać całowstęgę,
A wszakże co dnia mierz do pierwowzoru,
I nie myśl bardzo, przez którą potęgę
Siebie samego zajedziesz do dworu!
Ten bowiem krótką udarowan chwilką,
A tamten długich lat harmonją całą,
Ten prac szeregiem, a ów jedną tylko,
Ten sławą, owy właśnie że niechwałą.

5.

Strzeż się nie ludzi złych, ale nieludzi!
Bo któż jest dobry? Strzeż się zła na świecie,
Które tem bielsze, im więcej ubrudzi,
Mówiąc: «Mniej będzie, skoro rozbierzecie...»
I stawiać przeto większości zasadę
I niby w kościół ustawując zdradę.

6.

Strzeż się kuszących i pokus! Wszelako
Wiedz, iż twych zmysłów zmysłu, duszy ducha
Bliższy jest Twórca, niż pojęcie «jako?»
I że już daje, gdy, co słyszał, słucha,
I że przewrotnych niema tak subtelni,
Ani kryjówek, ni kto tak podszyty,
Żeby go właśnie nie baczył tem dzielniéj,
Sam będąc arcysubtelny i skryty.


143. DO OBYWATELA JOHNA BRAUN[1].
(Z LISTU, PISANEGO DO AMERYKI W 1859 LISTOPADA).

Przez oceanu ruchome płaszczyzny
Pieśń ci, jak mewę, posyłam, o Janie.
Ta lecieć długo będzie do ojczyzny
Wolnych, bo wątpi już, czy ją zastanie,
Czy też, jak promień twej zacnej siwizny,
Biała, na puste zleci rusztowanie,
By kata twego syn rączką dziecinną
Kamienie ciskał na mewę gościnną!

Więc, niźli szyję twoją obnażoną
Spróbują sznury, jak jest nieugiętą —
Więc, niźli ziemi szukać poczniesz piętą,
By precz odkopnąć planetę spodloną,
A ziemia z pod stóp twych, jak płaz zlękniony
Pierzchnie —
więc, niźli rzekną: «Powieszony...»
Rzekną i pojrzą po sobie, czy kłamią —
Więc, nim kapelusz na twarz ci załamią,
By Ameryka, odpoznawszy syna,
Nie zakrzyknęła na gwiazd swych dwanaście:
«Korony mojej sztuczne ognie zgaście,
Noc idzie, czarna noc z twarzą murzyna!» —
Więc, nim Kościuszki cień i Waszyngtona
Zadrży — początek pieśni przyjm, o Janie!

Bo pieśń nim dojrzy, człowiek nieraz skona,
A, niźli skona pieśń, naród pierw wstanie.


144. JOHN BROWN.
John Brown à M. H. L. VAL.
«Autant que j’ai pu en juger dans ma vie, les hommes braves sont les seuls desquels on puisse attendre, qu’ils solent humains envers un ennemi tombé — les lâches prouvent leur courage par leur férocité — Christ, le grand capitaine de la liberté aussi bien que du salut, qui, comme il était prédit, commença la mission en la proclamant — Christ, dis-je, a trouvé bon de m’enlever l’épée d’acier que j’ai portée pour un temps, mais il en a mis une autre dans mes mains — l’épée de l’espoir. — A tout prendre, je ne suis nullement désappointé. Je l’ai été beaucoup touchant moi-même, pour n’avoir pas été à la hauteur de mes propres plans — mais, maintenant je me sens entièrement soumis, même en cela, car le plan de Dieu était infiniment meilleur sans aucun doute — autrement je ne me serais pas écarté du mien»[2].
1.

Jak orły, w klatce zamknięte drucianéj,
Siadują przez dzień, niewoli pamiętne,
Lecz z świtem, oczy przetwierając smętne,
Do lotu skrzydłem biją w twarde ściany,
Aż, uderzywszy tak, co świt, o kraty,

  1. John Brown (1800—1859), obywatel Stanów Zjednoczonych Am. P., za spisek, mający na celu zniesienie przemocą niewolnictwa, powieszony w Charlestonie 2 grudnia 1859.
  2. W przekładzie polskim: O ile mogłem osądzić w swem życiu, jedynie od ludzi dzielnych można oczekiwać ludzkiego zachowania się wobec pokonanego nieprzyjaciela; tchórze dowodzą swej odwagi okrucieństwem. Chrystus, wielki obrońca wolności, jak i zbawienia, który — jak przepowiedziano — rozpoczął misję swą od głoszenia wolności; Chrystus, powiadam, uznał, że należy mi wytrącić miecz stalowy, jaki nosiłem przez pewien czas, lecz włożył mi do ręki inny — miecz nadziei. — Jeśli wszystko dobrze zważyć, wcale nie jestem rozczarowany. Byłem bardzo rozczarowany co do siebie samego, że nie znalazłem się na wysokości zadania, jakie sam sobie wytknąłem; lecz teraz poddałem się całkowicie i w tem, bo plany boże, były ponad wszelką wątpliwość nieskończenie lepsze — inaczej nie byłbym odbiegł od planów swoich.