Strona:PL Dzieła Cyprjana Norwida (Pini).djvu/148

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Lecz, nim gdzie dojechali, miał już wszystko w tece.
Tak rachmistrz dobry, który nie czeka godziny,
O wiele pierwej robiąc to, co się należy,
Słuszny jest, szkoda tylko, że cyfry nie czyny;
Lecz mniejsza, on napisał pierw, przybył i leży.

Nareszcie i graf Ponej, amator szanowny,
Naraził się na podróż tę przez poświęcenie:
Dedykowano jemu manuskrypt kosztowny
O kształcie monet. Miał on monet doświadczenie
I kucharza, niekiedy piękny styl listowny;
Tudzież to go przed wszystkiem zalecało silnie,
Że, bywało, jak powie, klaskają niemylnie.
Trzech przynajmniej za zdaniem swem porywał w sporze:
Trzech też miał sekretarzy. Znano go na dworze.

Był też i siódmy: mędrców zdawna siedem bywa,
I liczba to, jeżeli szczęśni są, szczęśliwa —
Ten siódmy wszakże był to pisarz narodowy,
Flamand z rodu, tęskniący do dżdżystego nieba,
Do włosów blond, do znanej wódki jałowcowéj.
Napojów, potraw pewnych i pewnego chleba.

Słowem, ktokolwiek zdala, na kiju oparty
Stojąc, patrzył na mężów onych karawanę,
Cóż widział? — Tło... Tło było, jako oko Marty,
Siostry Łazarza: modre, łzą poosrebrzane,
Łzą morza. Ruin wiele jak grobów sterczało,
Kolumn wiele, panieńskie mających kibicie,
Zbłąkanych kolumn wiele, gmachu gdzieś szukało
I czczo było: czas mijał, pył padał — cóż życie?

IV.

Wcale nie powiem, z Aten jaka wieś została,
Z Koryntu jakie sioło. Przemilczę, gdzie skała,
Na której mech, choć dawniej był tu Areopag[1].
Partenon[2] minę, wcale postąpię naopak,
I to, co opisane jest, co w sprawozdaniu
Niejednem brzmiało, o czem więc pióra poprawne
Kreśliły, i co w wieków spoczęło podaniu:
Niech, lekką ziemię mając, nie będzie mniej sławne! —
Owszem, na Kretę płynąc z mędrców karawaną,
Pójdę, gdzie oni pójdą, gdzie staną.
Pójdę, albowiem Muzy mojej jest przydomek
Sieroctwo; więc podniosę rzecz zapamiętaną,
Jako wieszcz poniewierki, i ostatnich ziomek
I pisarz treści, co jest krzyżem przemazaną;
Jako ziomek na ziemi krańcu, brzegu morza
Miedzy, na grób starczącej, na szerokość łoża.
A kto me pieśni, kiedyś rzucane z za świata,
I pobite, jak starych urn dzika mogiła,
Złoży duchem: jedna z nich będzie, i skrzydlata,
Co nazywa się popiół, lecz zwie się i siła.
I to zowie się życia toast. Dalej w drogę,
Dopóki stać na skrzydeł parę, lub ostrogę!

V.

Ileż papieru za mną zostało, a ile
Poczernił go atrament przez lat gorzkich tyle?
Tak myślałem, gdy Muzy mej szedłem polotem
Po górach, za siedmiorga onych karawaną,
Marząc, że, jeśli piękną spotkam rzecz nieznaną,
Sam do pióra się wezmę, napiszę jej o tem,
Nieba jej poszlę szmatkę, gdy na Olimp wnijdę
A grom zatrzęsie wielkim lazuru namiotem —
Albo jej gwiazdę poszlę, jak Eumenidę[3]
Złotowłosą, lub łzę jej włożę w list, a ona
Odbierze łzę, gdy będzie bardzo roztargniona.

  1. areopag (gr.) — najwyższy sąd w dawnych Atenach.
  2. Partenon — świątynia, poświęcona Atenie, bogini mądrości.
  3. Eumenidy (gr.) — furje, bogini zemsty i złego sumienia.