Strona:PL Dumas - Wojna kobieca T2.pdf/61

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mężnie się psom opiera, zeskoczył z konia i wydobył szpadę, krzycząc z całego gardła:
— Hallah!... hallah!
Wszyscy jego towarzysze, oprócz rozsądnego Ferguzona, zachęceni przykładem, gotowi już byli uderzyć na jelenia, gdy nagle główny łowczy, nożem na bok odtrąciwszy Cauvignaca:
— Zwolna, panie — zawołał — tu sama księżna pani dowodzi polowaniem; ona więc tylko zabić może jelenia, lub nadać ten zaszczyt komu jej się podoba.
Słowa te ostrym wyrzeczone tonem, powróciły Cauvignacowi przytomność, a ponieważ nie z wielką cofał się chęcią, nagle ujrzał się otoczony tłumem myśliwych, który złączywszy się z poprzednio przybyłymi, stanęli wieńcem w około nieszczęśliwego zwierza, rozciągnionego pod dębem i otoczonego przez psiarnię zażartą.
W tej chwili w głównej alei spostrzeżono jadącą księżną.
Za nią podążali: książę d‘Enghien, panowie i damy dworu, pragnący mieć zaszczyt towarzyszenia Jej książęcej mości.
Z ożywionej jej twarzy domyślano się, że to wyobrażenie wojny jest jakby wstępem do wojny prawdziwej.
Przybywszy do środka gromady myśliwych, zatrzymała się, dumnie potoczyła wzrokiem dokoła; wtedy jej oczy spoczęły na Cauvignacu i jego towarzyszach, na których myśliwi niespokojne i podejrzliwe spojrzenia zwracali.
Główny łowczy zbliżył się do niej, niosąc wytworny nóż myśliwski.
Nóż ten z najlepszej stali, o srebrnej pozłacanej rękojeści, używanym był zwykle przez księcia de Condé.
— Czy Wasza książęca mość znasz tego szlachcica?...— spytał łowczy cichym głosem, wskazując oczyma Cauvignaca.
— Nie — odpowiedziała księżna — kiedy jednak tu się znajduje, musi być bezwątpienia znanym komu.
— Nikt go nie zna, i wszyscy, kogom tylko zapytał, widzą go tu raz pierwszy.
— Bez wyrzeczenia jednak hasła, nie mógł przebyć bramy.
— Nie, bezwątpienia — odrzekł łowczy — ośmielam się