Strona:PL Dumas - Wojna kobieca T2.pdf/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ XIV.

Po chwili rozległ się ma podwórcach dźwięk rogów którego echo odbiło się w głębi apartamentów.
Na ten znak, każdy z gości pobiegł do swego wypoczętego konia i wskoczył ma siodło.
Przed wszystkimi wyjechali strzelcy i dojeżdżacze wraz z psami, potem szlachta stanęła szeregiem po obydwóch stronach i książę d‘Enghien, jadący na białym koniu, trzymany przez Vialasa, ukazał się, otoczony świtą dam honorowych, masztalerzy i szlachty.
Za nim jechała jego matka w świetnem ubraniu, na czar-kruk rumaku.
Obok niej, zręcznie kierując koniem, jechała wicehra-bina de Cambes, zachwycająca w kobiecych sukniach, które z wielką radością przywdziać już mogła.
Napróżno szukanoby tu margrabiny de Tourville; od wczorajszego wieczora margrabina zniknęła; jak porażony Achilles, udała się do swego namiotu.
Świetny ten orszak przyjęty był jednozgodnemi okrzykami radości.
Szlachta, podnosząc się na strzemionach, pokazywała sobie księżną i księcia d‘Enghien; wszyscy bowiem nie znali ich obojga, i nigdy nie widzieli przepychu królewskiego.
Dziecię kłaniało się z uśmiechem, a księżna z łagodnością.
Byli to małżonka i syn tego, którego nawet nieprzyjaciele sami nazywali pierwszym wodzem Europy.
Ten pierwszy wódz Europy był prześladowany, uwięziony przez tychże samych, których zbawił od nieprzyjaciela pod Lens i obronił od buntowników z Saint-Germain.
Aż nadto było tego, aby wzbudzić zapał.
Dlatego też doszedł on do najwyższego stopnia.