Strona:PL Dumas - Wojna kobieca T2.pdf/399

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

gając ku niej rękę. Czy ja dobrze widzę, mości książę, to szubienica?
— Tak jest, nie mylisz się pan — odpowiedział książę zimno.
Rumieniec oburzenia oblał czoło młodzieńca; odepchnął dwóch żołnierzy idących tuż obok niego i jednym podskokiem znalazł się naprzeciw księcia de la Rochefoucault.
— Czy pan zapomniałeś, że jestem szlachcicem? Wszyscy o tem wiedzą, katowi nawet wiadomo, że szlachcic ma prawo mieć głowę ściętą.
— Są okoliczności...
— Ta tu nie w swojem imieniu odzywam się do pana, ale w imieniu całej szlachty, wśród której i pan tak wysokie zajmujesz stanowisko, że to będzie hańbiącą zniewagą, nie dla mnie, który jestem niewinny, ale dla was wszystkich, że jeden z waszych zginie na szubienicy.
— Wszakże wiadomo panu, że król kazał powiesić Richona.
— Panie, Richon był walecznym żołnierzem, szlachetny sercem, ale nie urodzeniem.
— Pan zapominasz — rzekł książę — że tu o odwet idzie i chociażbyś pan pochodził nawet z krwi królewskiej, musisz być powieszonym.
Canolles nie zastanawiając się co czyni, nagłem poruszeniem ręki chciał porwać za szpadę, ale nie znajdując jej przy boku, wrócił do przytomności, przytłumił gniew i zrozumiał, że wyższość jego właśnie tylko w słabości okazać się mogła.
— A więc dobrze! Teraz słuchaj mnie pan, przyjdzie dzień, w którym straszne nieszczęście spadnie na ciebie; w tym dniu poznasz, że to jest karą nieba, bo ja umieram z tem przekonaniem, że śmierć moja jest twojem dziełem.
I Canolles cały drżący, blady, ale pełen egzaltacji i odwagi, zbliżył się do szubienicy, spojrzał dumnie z wyrazem pogardy po tłumie i stawiając nogę na pierwszym szczeblu drabiny, rzekł:
— A teraz, panowie kaci, wypełnijcie wasz obowiązek...
— Jeden tylko! — zawołało pospólstwo — a gdzież drugi? Przyrzeczono nam dwóch...
— A! to mnie pociesza — rzekł Canolles z uśmiechem —