Strona:PL Dumas - Wojna kobieca.pdf/90

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— To prawda — odparł Cauvignac. — Nanona nie powie, ja także...
— Ani ja — dodał książę.
— A więc masz słuszność, Mości książę; z czasem dowiesz się o nazwisku tego człowieka, a wtedy...
— A wtedy, ponieważ już się z nim skwituję, w zamian bowiem blankietu otrzyma wszystko, co żądać będzie, wtedy... każę go powiesić.
— Amen... — dodał Cauvignac.
— A teraz — mówił dalej książę — czy nie możesz udzielić mi żadnych wiadomości o tym buhaju...
— Nie, bo go nie znam, Mości książę — powiedział Cauvignac tonem przekonywującym księcia o prawdzie słów jego.
— A więc kiedy tak, zostawiam cię z siostrą.
— Nanono!... — dodał książę, obracając się do niej — wytłumacz mu dobrze moje polecenie, nadewszystko niech nie traci czasu.
— Bądź spokojny, Mości książę.
— A więc, żegmam was!
Poczem książę przyjaźnie pozdrowiwszy ich ręką, zeszedł ze schodów, obiecując powrócić dzisiaj jeszcze.
Nanona odprowadziła księcia do sieni.
— Kroćset djabłów... — pomyślał Cauvignac sam zostawszy — szlachetny ten pan dobrze uczynił, uprzedziwszy mnie... Oho! ależ on nie taki jak się wydaje. Lecz cóż ja zrobię z jego blankietem? Ha! spróbuję sprzedać go jako weksel...
W tej chwili weszła Nanona i zamknąwszy drzwi, powiedziała:
— Teraz panie, porozmawiajmy; trzeba spełnić rozkaz księcia d‘Epernon.
— Tak, kochana siostro, — odpowiedział Cauvignac — porozmawiajmy, gdyż ja tu tylko po to przyszedłem; ale żeby było dogodniej rozmawiać, trzeba usiąść. Siadaj więc, bardzo cię proszę.
Cauvignac postawił obok siebie krzesło i wskazał Nanonie, że ono jest dla niej przenaczone.
Nanona siadła, marszcząc brwi, co wcale nic dobrego nie zapowiadało.
— Przedewszystkiem — rzekła po chwili — dlaczego nie jesteś tam, gdzieś być powinien?