Strona:PL Dumas - Wilczyce T1-4.djvu/679

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
X.
Przygotowania.

Michał przybył do Nantes przed godziną dziewiątą wieczorem, dzięki dobremu kłusowi konia Courtin’a. Pierwsza stacya barona miała być w zajeździe pod „Świtem”. Poznawszy zajazd po szyldzie, na którym widniała gwiazda, z długim promieniem, najsilniejszej żółtej barwy, jaką malarz miał do rozporządzenia, Michał zatrzymał wierzchowca przed korytem, slużącem do orzeźwienia koni. Ponieważ nikt nie ukazał się w progu domu, przeto Michał uderzył niecierpliwie kilka razy w koryto kijem, który trzymał w ręku.
Na ten odgłos wyszedł z dziedzińca mężczyzna bez kurtki, w niebieskiej bawełnianej czapce, nasuniętej na oczy. Michałowi zdawało się, że ta twarz nie jest mu obca.
— Do dyabła! — mruknął mężczyzna, podchodząc do Michała, — taki z was wielki pan, chłopcze, że nie możecie sami zaprowadzić konia do stajni? Ale mniejsza o to, będziecie obsłużeni, jak mieszczanin.
— Obsługujcie mnie, jak chcecie — odparł Michał — ale odpowiadajcie na moje pytania.
— Pytajcie — odrzekł człowiek, krzyżując ręce.
— Chciałbym widzieć ojca Eustachego — szepnął Michał.
— Dobrze, ale zanim powiem, gdzie go znajdziecie, powiedzcie wy, skąd przybywacie.
— Z Południa.