Strona:PL Dumas - Wilczyce T1-4.djvu/593

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kula niosła śmierć jednemu żołnierzowi. Trigaud zaś, mając ręce wolne, gdyż kaleka przytwierdzony był do jego ramion rzemieniem, manewrował z przedziwną zręcznością kosą, która była umieszczona naodwrót w rękojeści, a którą posługiwał się jednocześnie, jako lancą i jako olbrzymią szablą.
W chwili gdy żebrak jednym zamachem kosy powalił żandarma, którego Aubin wysadził tylko z siodła, z szeregów żołnierzy wzniosły się okrzyki tryumfu, a kmotr Jakób i jego ludzie ujrzeli kobietę w stroju amazonki, uprowadzaną przez błękitnych. Była to Berta, która, zajęta szukaniem Michała, wysunęła się nieopatrznie naprzód i została wzięta do niewoli przez żołnierzy. Ci zaś, wprowadzeni w błąd jej strojem kobiecym, mniemali, że pochwycili księżnę Berry. Stąd ich radosne okrzyki.
Kmotr Jakób pomylił się, jak i oni. Pragnąc tedy naprawić błąd, jaki popełnił kilka dni przedtem w lesie Touvois, dał znak swoim ludziom, ci zaś, opuszczając stanowisko ochronne, rzucili się naprzód i, dzięki drodze, jaką im torowała straszna kosa żebraka, dotarli do branki, odbili ją i otoczyli dokoła.
Żołnierze, po tej porażce, rzucili się zbiorowymi siłami na Jakóba, który co tchu wrócił na stanowisko pod domem i gromadka Wandejczyków stała się teraz środowiskiem, do którego kierowało się dwadzieścia pięć bagnetów, oraz strzały, padające co chwila z głębi koła żołnierzy.
Już dwaj Wandejezycy padli trupem; Jakób, któremu kula strzaskała rękę w kostce, musiał zamienić strzelbę na szablę, i ujął ją lewą dłonią. Aubin wyczerpał