Strona:PL Dumas - Wilczyce T1-4.djvu/556

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Nigdy! nigdy! — szepnął Michał.
— Owszem, mój przyjacielu; Berta, bowiem jest daleko odpowiedniejszą ode mnie żoną dla pana; jej uczucie dla pana, wiem o tem dobrze, jest o wiele silniejsze, niż pan może przypuszczać; to uczucie zadowoli, jestem pewna, trawiącą pana potrzebę kochania, a siła i energia, jaką moja siostra jest obdarzona, a jakiej ja nie posiadam, usunie z drogi pana ciernie, których pan sam może nie umiałby usunąć. Jeśli zatem spełni pan ofiarę, będzie ona, niech mi pan wierzy, sowicie wynagrodzona.
Mówiąc to, Marya siliła się na spokój pozorny, a tylko bladość twarzy i gorączkowy blask oczu zdradzały istotny stan jej serca.
— Niech pani tak nie mówi — zawołał Michał, gdy umilkła. — Czy pani przypuszcza, że człowiek może stanowić o biegu uczuć, że można dowolnie niemi kierować, jak rzeką, którą inżynier zmusza do wtłoczenia się w koryto kanału, jak winną latoroślą, którą ogrodnik rozpina, według własnego upodobania na murze? Nie, nie; powtarzam i powtarzać będę setki razy, że ciebie, ciebie jedną tylko kocham, Maryo! Serce moje przepełnione twoim obrazem, już tam dla nikogo innego miejsca niema, choćbym nawet chciał, a ja nie chcę! Boże, Boże! — wołał, wznosząc ręce ku niebu w ostatecznej rozpaczy — co się ze mną stanie, gdy ujrzę panią żoną innego?
— Michale — odparła Marya tonem uroczystym — jeżeli uczynisz to, czego od ciebie żądam, przysięgam ci na wszystko, co mam najświętszego, że, skoro nie mogłam być twoją, nie będę niczyją, poświęcę się Bogu! nie wyjdę zamąż nigdy; całe moje przywiązanie,