Strona:PL Dumas - Wilczyce T1-4.djvu/476

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Czy to koniecznie potrzebne?
— O! tak; bo dopiero, gdy je przejrzę, będę mógł powiedzieć, czy pan może tutaj podróżować spokojnie.
Podróżny wydobył swój paszport, datowany 28 lutego.
— Proszę — rzekł.
Wieśniak wziął paszport, spojrzał, czy rysopis odpowiada twarzy i, oddając paszport, rzekł:
— Doskonale; może pan podróżować wszędzie, mając ten papier.
— I podejmujecie się dać mi przewodnika?
— Tak, panie.
— Radbym, żeby się to stało jak najspieszniej.
— Każę osiodłać konie.
Wieśniak wyszedł i w dziesięć minut wrócił.
— Konie gotowe — rzekł.
— A przewodnik?
— Czeka.
Pan Marek wyszedł i zastał przede drzwiami parobka folwarcznego, już na siodle, trzymającego drugiego konia za uzdę. Wskoczył na siodło, a parobek, nowy jego przewodnik, ruszył w drogę, równie milczący, jak jego poprzednik.
Była, godzina dziewiąta. Noc ciemna panowała dokoła.