Strona:PL Dumas - Wilczyce T1-4.djvu/44

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ne do pobłażliwości chrześcijańskiej, przebaczyłoby może nieprzystojne ojcostwo nieborakowi margrabiemu; ale niepodobna było nie oburzać się, patrząc, jak te dwie przybłędy wytwornością i dystynkcyą obejścia, czarem wdzięków swoich pognębiały najlepiej urodzone młode panny z okolicy.
Te zuchwałe zalety nie zasługiwały tedy ani na łaskę, ani na miłosierdzie.
Oburzenie przeciw biednym dzieciom było takie powszechne, że, gdyby nawet niczem nie dawały powodu do obmowy lub oszczerstwa, obmowa i oszczerstwo wzięłyby je jednak pod swoje opiekuńcze skrzydła; a cóż dopiero wobec męskich i ekscentrycznych nawyknień dwóch sióstr!
Niebawem więc podniosło się ogólne wrogie huzia, które sięgało z departamentu dolnej Loary aż do departamentów Wandei i Maine-et-Loire.
W tej wrogiej akcyi uczestniczyli wszyscy — szlachta, mieszczanie i wieśniacy. Młodzieńcy, którzy zaledwie spotykali Maryę i Bertę, zaledwie je widywali, mówili o córkach margrabiego Souday’a z uśmiechem dwuznacznym, brzemiennym nadzieją, jeśli nie brzemiennym wspomnieniami. Czcigodne matrony żegnały się znakiem krzyża, gdy wymawiano imiona dziewcząt; guwernantki straszyły niemi niegrzeczne dzieci.
Najpobłażliwsi ograniczali się na przypisywaniu bliźniaczkom uprawiania trzech cnót Arlekina, uchodzących powszechnie za nieodłączne od wyznawców św. Huberta których upodobania dzieliły: to jest miłości, gry i wina; inni wszelako zapewniali z całą powagą, że zamek Souday bywał co wieczór widownią orgii, równających się zapisanym w kronikach Regencyi. Byli i romantycy, dla których jedna z wieżyczek, stanowiąca siedlisko niewinnej