Strona:PL Dumas - W pałacu carów.djvu/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Dorożkarze w Petersburgu, t.z. „izwoszczyki”, są to zazwyczaj chłopi pańszczyźniani, który za pewną kwotę, która tu nazywa się „obrokiem”, nabywają u swych panów prawo zajmowania się tą profesją oraz próbowania szczęścia w Petersburgu...
Dorożka ich — jest to pospolity wóz na czterech kołach, w którym siedzenie urządzone jest nie wpoprzek, ale wzdłuż, tak iż siedzi się na niem jak na koniu, albo jak dzieci na welocypedach...
Do takiej dorożki przyprzężony jest koń niemniej dziki, niż jego pan, a nieraz przez tysiąc wiorst wieziony tutaj ze stepów ojczystych. Izwoszczyk traktuje swego konia poniekąd z sympatją, z jakiemś współczuciem, i zamiast go bić, jak to czynią nasi dorożkaże francuzcy, wdaje się z nim w gawędy nie mniej czule, niż hiszpański poganiacz mułów ze swemi mułami...
Koń — jest mu ojcem, dziadkiem, dzieckiem. Układa dla konika swoje ubogie pieśni, w których nazywa go najbardziej pieszczotliwemi nazwami. A to stworzenie, wrażliwe widocznie na pieszczoty chłopa, z wdzięcznością gania po mieście bezustanku, zatrzymując się tylko by najeść się u żłobów, pourządzanych na wszystkich ulicach.
Jeżeli chodzi o samego izwoszczyka, to pszypomina on wielce neapdlitańskiego lazzarone: nie trzeba wcale znać jego języka, aby go rozumieć, tak dalece jasno i obrazowo umie wyrażać gestami swe myśli i uczucia! Siedzi sobie taki izwoszczyk zazwyczaj na nasadzie lub na koźle kibitki, pomiędzy pasażerem a koniem, a z tyłu na plecach ma przyczepiony numer po to, aby pasażer, jeśli jest zeń niezadowolony, mógł w każdej chwili zdjąć ten numer... W takich razach dość jest zabrać i zanieść na policję