Strona:PL Dumas - W pałacu carów.djvu/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

canych aż po same kolana. Włosy ma któtko ostrzyżone, a brodę taką, jaką mu dała matka natura. Niewiasty noszą długie półkożuchy, spadające im na spódnice i ogromne buciska, w których noga całkowicie zatraca swój kształt.
Należy rzec prawdę, że w ładnym innym kraju nie ujrzysz ludzi o takich spokojnych twarzach, jak tutaj. W Paryżu, z pośród pierwszych lepszych dziesięciu ludzi należących do sfery niższej, z pewnością u pięciu lub sześciu na twarzach ma wypisane cierpienie, nędzę czy strach. W Petersburgu nigdy nic podobnego nie widziałem.
Inna osobliwość, która uderzyła mnie w Petersburgu — to kanały, przecinające wiele ulic. Nigdzie na ulicach niema wielkiego tłoku powozów, wszędzie masz szerokość przestrzeni. Ulicami pędzą z wielką szybkością dorożki, kibitki, bryczki i powozy, że tylko co krok słyszysz:
— „Poskorieje”! (Prędzej!) Chodniki pełne przechodniów. Woźnice odznaczają się wielką biegłością w kierowaniu końmi.
Wśród ozdób Petersburga pierwsze miejsce zajmuje pomnik cara Piotra Pierwszego, postawiony mu przez hojną Katarzynę Drugą. Car wyobrażony jest na tym pomniku jako jeździec na koniu stojącym dęba, co jest aluzją do szlachty moskiewskiej, którą nie tak łatwo było mu poskromić. Siedzi na skórze niedźwiedziej, symbolizującej dzikość moskiewskiego ludu. Dla wyjaśnienia alegorji tego pomnika, podam, że postawiony jest na dzikiej skale granitowej, która ma znowu wskazywać na te przeszkody, jakie musiał przezwyciężyć założyciel Petersburgu.
Zegar po raz trzeci wybił pół do piątej, gdy odszedłem od tego arcydzieła dłuta naszego rodaka, Falconneta, od napisu: Petro Primo — Catharina Se-