— Eminencyo! — zawołał, — życie moje do ciebie należy! rozporządzaj niem wedle swej woli. Jednak nie zasługuję na łaskę, jaką mi wyświadczasz; trzej moi przyjaciele są bardziej zasłużeni i godni...
— Jesteś dzielnym chłopcem, d’Artagnanie! — przerwał kardynał, klepiąc go przyjaźnie po ramieniu, uszczęśliwiony, że zwyciężył wreszcie tę niesforną istotę. — Wolno ci uczynić z tym dokumentem, co ci się podoba. Pamiętaj tylko, że, chociaż nazwisko nie jest wypisane, dałem go tobie.
— Nie zapomnę nigdy! — odpowiedział d’Artagnan; — niech Wasza Eminencya będzie o tem przekonany!
Kardynał odwrócił się i zawołał głośno:
— Rocheforcie!
Wołany oczekiwał widocznie za drzwiami, gdyż wszedł natychmiast.
— Rocheforcie! — rzekł kardynał, — oto pan d’Artagnan, którego zaliczam od dzisiaj do rzędu moich przyjaciół. Podajcie sobie dłonie i żyjcie w zgodzie, jeżeli to życie wam miłe.
Rochefort i d’Artagnan ucałowali się brzeżkiem warg, obserwowani przez stojącego obok kardynała, i razem wyszli z pokoju.
— Spotkamy się jeszcze, nieprawdaż, panie?
— Kiedy pan zechcesz — odparł d’Artagnan.
— Nie braknie sposobności — rzekł Rochefort.
Richelieu zaś, dosłyszawszy te słowa, otworzył drzwi i spojrzał na nich pytającym wzrokiem.
Uśmiechnęli się obaj, uścisnęli sobie dłonie i pokłonili się Jego Eminencyi.
— Jesteś nareszcie! Zaczynaliśmy się już niecierpliwić — oświadczył Atos.
— Oto jestem, moi przyjaciele — rzekł d’Artagnan. — A wracam nietylko wolny, lecz nawet w łaskach.
— No, no! zaciekawiasz nas!
— Opowiem wam wszystko dziś wieczorem.
Wieczorem przybył d’Artagnan do mieszkania Atosa i zastał go, wypróżniającego flaszkę wina hiszpańskiego; zajęciu temu oddawał się Atos skrupulatnie każdego wieczora.
Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/869
Wygląd
Ta strona została przepisana.