Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/650

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Jak się nazywa ten szwagier?
— Lord de Winter.
— A gdzie się obecnie znajduje?
— Na pierwszą wieść o wojnie pojechał do Londynu.
— Doskonale! — oświadczył Rtos. — To jest właśnie człowiek, jakiego nam potrzeba. Należy uprzedzić go o wszystkiem: zawiadomić, że jego bratowa ma wobec kogoś zbrodnicze zamiary, i prosić, aby miał ją na oku. Myślę, że istnieje w Londynie jakaś instytucya w rodzaju paryskich Magdalenek lub Sióstr Pokutujących; skoro umieści tam swoją bratowę, będziemy mieli spokój.
— Tak — rzekł d’Artagnan, — dopóki nie wymknie się stamtąd.
— Na honor, d’Artagnanie! — oświadczył Atos, — wymagasz nazbyt wiele. Dałem już wszystko, co mogłem, i uprzedzam, że pomysłowość moja już się wyczerpała.
— Owszem, Atosie; zdaje mi się, że nie można wymyślić nic lepszego — rzekł d’Artagnan. — Ale trzeba uprzedzić równocześnie królowę i lorda Wintera.
— Dobrze. Ale któż zawiezie list do Tours i list do Londynu?
— Ręczę za Bazina — oświadczył Aramis.
— Ja zaś za Plancheta — dodał d’Artagnan.
— To prawda — odezwał się Portos; — my nie możemy opuszczać obozu, ale na służących naszych nikt nie zwróci uwagi.
— Oczywiście — rzekł Aramis. — Jeszcze więc dzisiaj damy im listy oraz pieniądze i wyślemy w drogę.
— Pieniądze? — odezwał się Atos, — więc macie pieniądze?
Czterej przyjaciele spojrzeli po sobie, i czoła ich zachmurzyły się.
— Baczność! — krzyknął nagle d’Artagnan. — Patrzcie, panowie! Mówiłeś, Atosie, o jednym pułku, a tu idzie na nas cała armia...
— Istotnie, na honor! — odparł Atos. — Ale tchórze podstępni... skradają się bez bębnów i trąbek wojskowych. Aha! skończyłeś już, Grimaudzie?
Grimaud skinął potakująco głową i wskazał około dwu-