Przejdź do zawartości

Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/640

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nierzy i krótką dzidą brygadyera, poczem, przekonani, że uciekający nie zatrzymają się pierwej, aż dopiero w mieście, zawrócili do forteczki, unosząc trofea swego zwycięstwa.
— Nabij broń, Grimaudzie — odezwał się Atos, — a my, panowie, wracajmy do śniadania i do naszej przerwanej rozmowy. Na czemże to stanęliśmy?
— Mówiłeś o wyjeździe milady — rzekł d’Artagnan, zaciekawiony ogromnie podróżą milady.
— Pojechała zatem do Anglii — mówił Atos.
— W jakim celu?
— Aby zamordować albo kazać zamordować Buckinghama.
— Ależ to haniebne! — zawołał zdziwiony i oburzony d’Artagnan.
— Co do mnie zaś — rzekł Atos, — bardzo mało mię to obchodzi. — I zwrócił się do służącego: — A teraz, Grimaudzie, skoro skończyłeś nabijać, weź dzidę naszego brygadyera, przytwierdź do niej serwetę i zatknij na szczycie forteczki, aby powstańcy z Rochelli zobaczyli, że mają do czynienia z walecznymi i wiernymi żołnierzami króla.
Grimaud w milczeniu poszedł wykonać otrzymany rozkaz, i w chwilę później ponad głowami naszych czterech przyjaciół powiał biały sztandar, a pojawienie się jego wywołało burzę oklasków od strony wałów obozowych, gdzie wyległa przynajmniej połowa obozu.
— Jakto? — powtórzył d’Artagnan, — nie obchodzi cię to wcale, że zabije ona lub też każe zabić Buckinghama? Przecież książę jest naszym przyjacielem!
— Książę jest Anglikiem i walczy przeciwko nam. Niech więc nasza milady robi sobie z księciem, co się jej podoba; obchodzi mię to tyle, co ta pusta flasza.
Mówiąc to, Atos cisnął na odległość piętnastu kroków flaszkę, z której wysączył był przed chwilą resztę wina.
— Przepraszam! — oświadczył d’Artagnan, — co do mnie, nie jest mi obojętną osobistość Buckinghama; on to przecież podarował nam owe przepiękne cztery konie.
— I w dodatku wspaniałe siodła — wtrącił Portos,