Przejdź do zawartości

Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dobre miał o sobie mniemanie, począł sam sobie wydawać się śmiesznym.
Jeszcze gorzej było, gdy doszedł do schodów. Na pierwszych stopniach stało czterech muszkieterów, zabawiając się ćwiczeniem niżej opisanem; dziesięciu czy dwunastu ich towarzyszy oczekiwało na terasie między schodami na chwilę, kiedy na nich przyjdzie kolej wziąć udział w spotkaniu.
Jeden z nich, stojący na wyższym stopniu z obnażoną szpadą w ręku, przeszkadzał, a raczej usiłował przeszkodzić trzem innym wejść na schody.
Tamci trzej nacierali na niego bardzo energicznie. D’Artagnan sądził zrazu, że walka odbywa się na florety, zaopatrzone gałkami; niebawem jednak, spostrzegłszy kilka zadanych ran, przekonał się, że jest to broń śpiczasta i doskonale wyostrzona; na widok każdej rany nie tylko przyglądający się, ale i sami biorący udział w starciu, wybuchali szalonym śmiechem.
Muszkieter, stojący na wyższym stopniu, z zadziwiającą zręcznością trzymał w szachu swych przeciwników. Otoczono ich kołem; warunkiem gry było, że po każdym zadanym ciosie zraniony ustępował z gry, tracąc swoje prawo udziału na korzyść tego, kto go zadrasnął. W ciągu pięciu minut obrońca schodów drasnął trzech towarzyszy: jednego w palec, drugiego w podbródek, ostatniego w ucho, sam natomiast nie odniósł wcale szwanku; dzięki temu, zgodnie z przyjętymi warunkami, zyskał prawo do nowych trzech starć.
Jakkolwiek nie chciał się dziwić byle czemu, młody nasz podróżnik nie mógł powstrzymać zdumienia na widok tych zapasów; widywał wprawdzie na prowincyi, w tym kraju, gdzie głowy zapalają się tak łatwo, niejedne ćwiczenia szermiercze, ale gaskonada tych czterech zapaśników wydała mu się najdoskonalszem ze wszystkiego, o czem dotychczas słyszał, nawet w Gaskonii. Zdawało mu się, że znalazł się w owym bajecznym kraju olbrzymów, gdzie dostał się Guliwer w swych wędrówkach i który przejmował go tak wielkim strachem. A jednak nie stanął jeszcze u kresu, — musiał przejść jeszcze przez terasę schodową i przez przedpokój.