Przejdź do zawartości

Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/448

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
X.
MILADY.

D’Artagnan poszedł za milady. Niepostrzeżony przez nią, ujrzał, jak wsiadała do karety, i słyszał, jak dała woźnicy rozkaz, by jechał do Saint-Germain.
Nie miałoby celu ścigać piechotą powóz, unoszony przez dwa dzielne konie. D’Artagnan zawrócił więc na ulicę Férou.
Na ulicy Sekwany spotkał Plancheta, stojącego przed sklepem pasztetnika i oglądającego z zachwytem maślane ciastka o smakowitej powierzchowności.
Polecił mu osiodłać dwa konie ze stajni pana de Tréville, dla siebie i dla niego, i przybyć z nimi do Atosa. Zaznaczamy tutaj, że pan de Tréville raz na zawsze oddał swą stajnię na usługi d’Artagnana.
Planchet pospieszył na ulicę Gołębnika, a d’Artagnan ruszył dalej ku ulicy Férou. Atos siedział w domu, wysączając smutnie flaszkę owego bajecznego wina hiszpańskiego, które przywiózł z podróży do Pikardyi. Na widok wchodzącego d’Artagnana dał znak Grimaudowi, aby przyniósł drugi kieliszek, a Grimaud, jak zawsze, w milczeniu wypełnił wnet rozkaz.
D’Artagnan opowiedział Atosowi o wszystkiem, co zaszło w kościele między Portosem a panią prokuratorową, i wyraził przekonanie, że towarzysz ich jest już w tej chwili na najlepszej drodze do wyekwipowania się.
— Co do mnie — rzekł Atos, wysłuchawszy opowiadania, — jestem spokojny, że moje uzbrojenie nie będzie dokonane staraniem kobiet.
— A przecież jesteś tak pięknym, układnym mężczyzną i w dodatku wielkim panem, mój drogi Atosie, że