Przejdź do zawartości

Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/335

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w nocy; nie przerażaj się tem bardziej, jeżeli nie wrócę wcale.
Tym razem pan Bonacieux zbladł tak strasznie, że d’Artagnan nie mógł już tego nie zauważyć. Spytał więc, co mu jest.
— Nic to, nic — odpowiedział Bonacieux. — Od czasu nieszczęść, jakie przeszedłem, ulegam nagłym słabościom i w tej chwili właśnie uczułem, że wstrząsnął mną niemiły dreszcz. Nie zwracaj pan na to uwagi. Wszak myślisz pan o tem jedynie, aby być szczęśliwym.
— Myślę o tem, ponieważ jestem szczęśliwy.
— Jeszcze nie; powiedziałeś pan przecież, że dopiero dzisiaj wieczorem...
— Wieczór ten jednak nadejdzie. Mój Boże, a może i pan będziesz go oczekiwał z taką, jak ja, niecierpliwością; może pani Bonacieux odwiedzi dzisiaj wieczorem swoje ognisko rodzinne.
— Pani Bonacieux jest dzisiaj wieczorem zajęta — odpowiedział poważnie jej małżonek. — Obowiązki zatrzymują ją w Luwrze.
— Tem gorzej dla pana, kochany gospodarzu, tem gorzej. Wobec tego, że jestem szczęśliwy, pragnąłbym, aby cały świat cieszył się szczęściem. Ale zdaje się, że jest to niemożliwe.
I młody człowiek oddalił się, śmiejąc się na całe gardło z żartu, który, jak sądził, sam jeden tylko rozumie.
— Przyjemnej zabawy! — grobowym głosem zawołał za odchodzącym Bonacieux.
Ale d’flrtagnan był już zadaleko, aby usłyszeć te słowa, a nawet, gdyby je był usłyszał, to wobec nastroju, w jakim się znajdował, nie byłby na nie zwrócił uwagi.
Młodzieniec udał się wprost do pałacu pana de Tréville, — przypominamy sobie bowiem, że jego odwiedziny dnia poprzedniego trwały bardzo krótko i że niewiele mógł wtedy udzielić wyjaśnień.
Zastał pana de Tréville w jaknajlepszym humorze. Król i królowa byli na balu uprzedzająco grzeczni wobec niego, — natomiast kardynał był niesłychanie zachmurzony i o godzinie pierwszej nad ranem opuścił salę balową pod pozorem, że czuje się niezdrów. Zato