Przejdź do zawartości

Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/251

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Trzeba odzyskać te zapinki! — oświadczyła pani Bonacieux.
— Tak, bezwątpienia, trzeba je odzyskać — zawołała królowa. — Ale co czynić? w jaki sposób otrzymać je z powrotem?
— Należy wysłać kogoś do księcia.
— Ale kogo?... kogo?... komu zaufać?
— Niech pani mnie zaufa; uczyń mi ten zaszczyt, Najjaśniejsza Pani, a ja znajdę odpowiedniego wysłannika.
— Ale trzeba napisać list.
— Tak, to nieodzowne. Potrzeba kilku słów, napisanych własnoręcznie przez Waszą Królewską Mość, i list musi być zapieczętowany twoim własnym sygnetem.
— Ale te kilka słów to moje potępienie, to rozwód, to wygnanie!
— Tak jest... gdyby się dostały w niegodne ręce! Lecz ja zaręczam, że te kilka słów dojdą pod właściwym adresem.
— Och, mój Boże! muszę zatem oddać moje życie, mój honor, moją dobrą sławę w twoje ręce!
— Tak, pani, to konieczne; wzamian zato zaś przyrzekam, że je ocalę.
— Ale jakim sposobem? powiedz mi to przynajmniej.
— Mąż mój przed dwoma czy trzema dniami został wypuszczony na wolność, i nie miałam jeszcze czasu z nim się zobaczyć. Jest on zacnym i uczciwym człowiekiem, nie żywi ku nikomu ani miłości, ani nienawiści. Uczyni to, co zechcę: uda się w podróż, otrzymawszy rozkaz odemnie, i nie wiedząc wcale, co wiezie, odda pod adresem, jaki mu wskażę, list Waszej Królewskiej Mości. Nie będzie nawet wiedział, że pochodzi on od Waszej Królewskiej Mości.
Królowa z namiętnem uniesieniem ujęła obie ręce młodej kobiety, spojrzała jej w oczy, jakgdyby chcąc przeniknąć ją aż do głębi duszy, a wyczytawszy w pięknych oczach jedynie szczerość i prawdomówność, uścisnęła ją czule.
— Uczyń to — zawołała, — a ocalisz moje życie, ocalisz mój honor!
— Och, Najjaśniejsza Pani, nie przesadzaj znaczenia