Strona:PL Dumas - Towarzysze Jehudy.djvu/481

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

sztoru Kartuzów, zniknięcie Valensolle’a i fałszywi kłusownicy w okolicach groty w Ceyzeriat.
Tym razem wywrze na nich swą straszną, śmiertelną zemstę.
Gdy był w połowie powrotnej drogi, zdało mu się, że słyszy szmer za sobą. Odwrócił się; zdawało mu się, że błysnęło jakieś światło.
Przyśpieszył kroku. Raz minąwszy drzwi od kamieniołomów, nie bał się zbłądzenia, gdyż korytarz był prosty i szedł do kraty grobowców.
W dziesięć minut potem przechodził znowu pod rzeką, znalazł się wreszcie przed kratą, przebrnął pomiędzy grobami i znalazł się na schodach; wreszcie uniósł płytę i znowu znalazł się w kościele. Tam było stosunkowo jasno. Tą samą drogą, co i poprzednio, wydostał się z kościoła.
Kapitan żandarmeryi czekał na niego; po chwili wyszli razem i powrócili do Bourgu.
Przy ulicy de Greffe kapitan pożegnał się z Rolandem i poszedł do pułkownika dragonów. Po kilku słowach obaj wyszli.
Gdy weszli na plac, z za węgła wysunął się Roland.
Chwilę stali razem. Roland dawał rozkazy, dwaj pozostali słuchali i aprobowali.
Następnie rozeszli się. Pułkownik powrócił do siebie; Roland i kapitan żandarmeryi poszli na drogę Pont-d’Ain.
Tutaj kapitan skręcił do swych koszar, a Roland poszedł dalej.
W dwadzieścia minut potem był już w zamku; wpuścił go Michał, którego rozbudził, stukając do jego okna. Roland bał się, że obudzi Amelię.