Strona:PL Dumas - Towarzysze Jehudy.djvu/105

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Może to była bajka dla zyskania na czasie, a może też była to prawda; czekanie nie mogło przynieść żadnej szkody.
Umieszczono Araba pod dobrą strażą, dano mu thaleba, który pisał podług jego dyktanda, poczem Beduin zapieczętował list swoją pieczęcią i Arab z Kairu wyruszył, celem przeprowadzenia układów.
W razie, gdyby pośrednik sprawę załatwił, Beduin miał przyrzeczone życie a pośrednik pięćset piastrów.
W trzy dni później pośrednik powrócił wraz z Rolandem.
Bonaparte spodziewał się tego powrotu, ale w niego nie wierzył.
To serce spiżowe, które wydawało się nieczułe na ból, roztkliwiło się pod wpływem radości. Bonaparte otworzył ramiona, jak w dniu, kiedy Rolanda odnalazł, i dwie łzy, dwie perły — łzy Bonapartego były rzadkie — spłynęły z jego oczu.
Roland zaś, rzecz osobliwa! pozostał chmurny śród radości, wywołanej jego powrotem, potwierdził opowiadanie Araba, swoje uwolnienie, ale odmówił wszelkich szczegółów osobistych co do sposobu, w jaki był wzięty do niewoli przez Beduinów i traktowany przez thaleba. Sułkowski został zabity i ścięty w oczach Rolanda — niema zatem już co o nim myśleć.
Gdy Roland powrócił do zwykłej służby, zauważono, że to, co było dotąd u niego odwagą, stało się zuchwalstwem; że to, co było potrzebą sławy, stało się jakby potrzebą śmierci.
Z drugiej strony, jak to się zdarza ludziom, którzy wyzywają żelazo i ogień, ogień i żelazo unikały go jakby cudem; przed Rolandem, za nim, obok niego ludzie