Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/737

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Wierzę ci, gdyż twoję przysięgę poręcza obawa zostania odkrytym, nie będę przeto żądał od pana innéj rękojmi oprócz słowa, i pewny jestem, że cię nigdy już nie zobaczę.
Indyjanił ukłonił się.
— Lecz inaczej rzecz się ma z panią; gdy odjedziecie, gdy nie będę już w stanie dowieść, że ty jesteś oszustem, a ta jejmość twoją wspólniczką, gdy wreszcie rozłączy się z tobą, może jéj kiedy przyjść ochota powrócić do małżeńskiego ogniska, coby nam było nie na rękę, gdyż jest tylko miejsce na dwoje, nie poprzestanę przeto na słowie téj pani; lecz musi mi dać mały bilecik, który jéj sam podyktuję i gdy będę miał ten list w ręku, wolno jéj będzie udać się na koniec świata.
Sylwandira oburzyła się głośno na to.
— Tak być musi, — rzekł Cretté; — przyznaję, że to przykra konieczność dla