Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/721

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wiedziała, że za dwie godziny przybędzie jako moja żona.
— Tak, wiém, to jest niepokojące.
— Mój przyjacielu, pójdę do siebie i wypalę sobie w łeb.
— Zawsze będziesz miał czas do tego, pozwól mi przeto działać.
— Lecz cóż uczynisz?
— Nie wiém sam, lecz będę się starał ocalić cię.
— Ach! mój przyjacielu, mój jedyny przyjacielu, mój drogi Cretté! — zawołał Roger rzucając się w objęcia Crette’go.
— Dobrze, dobrze, wiém o tém, — odrzekł Cretté; — lecz nie mamy wcale czasu na rozczulanie się.
— Cóż mam czynić? zdaję się na ciebie, rozkazuj, a będę ci posłusznym.
— Zatrzymaj gości w salonie, dopiero jest w pół do dziewiątéj, to ci łatwo przyjdzie; staraj się o ile możności mieć dobrą minę i niech nikt nie wchodzi do twojego