Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/714

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Co do tego, — rzekł Roger, — mogę ci dać słowo honoru, że nie wziąłem ani grosza... i nawet, dopłaciłem sam pięć set pistolów.
— To mi dopiero grzeczność powiedziałeś, mój panie, — odrzekła z przymileniem Sylwandira; — lecz ponieważ jesteś człowiekiem honoru i dajesz mi słowo, wierzę ci; oddasz mi przeto, jak mówiłam sześć kroć sto tysięcy liwrów.
— Kiedyż chcesz mieć tę summę? — zapytał Roger.
— Miałam jednak ochotę, — mówiła daléj Sylwandira nie odpowiadając na zapytanie, — wejść do salonu, zamiast pozostać na dziedzińcu i kazać się oznajmić niespodzianie, poczciwemu Bretonowi... masz jeszcze Bretona?
Roger uczynił znak potwierdzający.
— I kazać się oznajmić poczciwemu Bretonowi, jako pani d’Anguilhem, — ciekawaby rzecz była, jakąbyś zrobił minę