Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/616

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zamykając drzwi buduaru, zadzwonił na Bretona.
Płomień pochłonął wszystkie firanki, uszkodził jedną z konsol, i uczernił część sztukateryi, lecz nie znalazłszy więcéj przedmiotów łatwych do zapalenia się, piął się słabo po szybach okien, i około drewnianych balustrad.
Cała służba w jednéj chwili stanęła w gotowości, i w dziesięć minut nie było już ani ognia, ani dymu.
Sylwandira przyszedłszy do siebie, ujrzała się samą w swoim buduarze i znalazłszy w ręku zgnieciony bilet, sądziła, że Roger nic nie postrzegł; rada przeto, że uniknęła szczęśliwie tego podwójnego niebezpieczeństwa, udała się do salonu, gdzie zajmowano się przywracaniem porządku.
Gdy ją tylko zobaczył, Roger pobiegł naprzeciwko niéj.
— Ah! droga Sylwandiro jakie nieszczę-