Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/554

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nabierało koloru krwi; w uszach zaczęło mu dzwonić. Chciał się odezwać, wołać machinalnie o pomoc, lecz głos nie mógł mu wydobyć się z gardła. Wtedy wstał, i uderzając rękoma w powietrze, czynił ostatnie usiłowania, w których wyczerpała się reszta jego sił, i padł zemdlony.
Dwaj inni towarzysze uciekali każdy w swoję drogę; umówiono się jak wiemy, że każdy o sobie tylko miał pamiętać.