Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/549

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Trzy nocy już nie spię, i nie tracę pana nie powiem z oczu, lecz ze słuchu.
— Skoro tak, domyślasz się pan zapewnie o co idzie.
— Najdoskonalej i jestem gotów.
— Ubieraj się pan!
— Nie rozbierałem się wcale.
— Wybornie!
— Widzisz pan że ubliżyłeś mi, nie przypuszczając do tajemnicy.
— Jesteś pan tak młody.
— Tak, lecz posiadam odwagę i mocne postanowienie.
— Wiem o tém, i dla tego postanowiłem uprzedzić pana dopiéro w chwili gdy będziesz potrzebował tylko tych dwóch cnót; chwila ta nadeszła, przygotuj się pan.
— Jestem gotów! cóż trzeba czynić?
— Udało mi się jak pan widziałeś zawiązać kommunikacyją z dwoma więźniami mieszkającemi nad nami: jeden z nich jest