Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/509

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

formie i musiano mu przynieść krzesło, na którém siedział przez cały czas.
Wracjąc, w magazynie poprzedzającym jego pokój, zrobiło mu się słabo; wtedy słabym głosem zażądał świeżego powietrza, i zaprowadzono go do okna.
Roger, wychylił głowę przez dymnik, i przekonał się że okno to wychodziło na bulwar padołu nędzy. Sześćdziesiąt stóp przynajmniéj dzieliło go od ziemi, a ponieważ wszystkie okna niższych piątr, opatrzone były w kraty, ze strony zewnętrznéj ujrzał pod sobą las sztab żelaznych, których ostre końce zwrócone były ku niemu. Roger zadrżał na ten widok; co jego dozorca wziął naturalnie za skutek słabości; pomimo to jednak postanowił, że tędy uciecze.
Wróciwszy do swojego więzienia, Roger stale odmawiał wszelkiego pożywienia, utrzymując ciągle że go chciano otruć