Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/466

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

działem mu głośno, że był nędznikiem. Sądząc, że odpowie mi jak szlachcic i człowiek honorowy, dobyłem szpady; lecz omyliłem się. Z wielkiém mojém podziwieniem, udał, że mię nie słyszał. W téj saméj chwili ujrzałem kilku urzędników policyjnych zmierzających ku mojéj stronie i oddaliłem się z d’Herbigny’m. Wczoraj wieczór, posłałem do niego Clos-Renauda i Chastellux’a, ażeby się ułożyli o czas i warunki; lecz nie przyjęto ich, teraz, widzę, wchodzą mnie aresztować. Wysyłam tedy do ciebie Basque’a; jeżeli spotka cię szczęśliwym trafem, nie trać chwili i powracaj co prędzej do Paryża, wyjaśnić to wszystko.“
— O! tak, — zawołał Roger, — jadę natychmiast.
Jakoż wziął zaraz konie pocztowe i popędzał czwałem, postanowiwszy zabić pana de Royancourt i jego przyjaciół choćby ich było tysiącami; lecz przybywszy