Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/368

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

kryć tajemnicę i wywzajemnić się swoim prześladowcom.
Lecz widząc, że odkryto jego zamiary, zraził się ze wszystkiém.
— Cóż mam czynić, aby pana zadowolić? — zapytał nieznajomego.
— Zejdź pan najprzód, — odrzekł tenże, — a gdy będę widział, że pan odjeżdżasz z margrabim, — odejdę dopiéro.
Roger wziął kapelusz i wypełnił życzenie człowieka tajemniczego.
Znalazł Cretté’go klnącego i rzucającego się w karecie; powiedział mu, że ich odkryto i obaj kazali się zawieść do ogrodu Luksemburgskiego, gdzie długo rozmawiali.
Tymczasem człowiek z brodawkami oddalił się bezpiecznie.
— Nie ma już co robić, — rzekł margrabia do kawalera. — Najlepiéj przypuść że złe już się stało i żeś się źle ożenił. Zresztą, łatwo się pocieszysz spoglądając