Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/344

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Skoro pan żądasz aby szanowano jego tajemnicę, — rzekł nieznajomy? — ja także mam prawo wymagać tego samego z swojéj strony.
— Ależ to jest wielka różnica, — zawołał kawaler.
— Jaka różnica?
— Powinieneś pan powiedziéć, zwłaszcza mnie...
— Przeciwnie, panie kawalerze, tobie mniéj niż komukolwiek; lecz nie zabraniam panu odgadnąć...
— Aha! dziękuje bardzo za pozwolenie, lecz na nieszczęście nie jestem biegły w rozwiązywaniu zagadek.
— Skoro tak, musisz się pan nauczyć, gdyż co do mnie, nie mogę więcéj powiedziéć jak już powiedziałem.
— Mój panie, — rzekł Roger wstając, — pojmujesz...
— Tak, pojmuję, że jesteś pan bardzo bezinteresowny, — rzekł nieznajomy wsta-