Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wydawać głośne krzyki, i zapytywała męża, czy chciał, w nagrodę przykładnego jéj od tylu lat z nim pożycia, przyprawić ją o śmierć.
Wtedy baron, wyborny człowiek w głębi duszy, wzdychał głęboko, mówiąc:
— Baronowo, baronowo, nie jesteś godną imienia Kornelii, które nosisz!
Na co ona odpowiadała:
— Nie żyjemy wczasach Graków, mości panie, i ja nie jestem Bzymianką.
W istocie, poczciwa kobiéta była tylko dobrą, tkliwą, wyborną matką, co mniéj może waży w oczach filozofów, lecz co milszém jest zapewnie Bogu. Pozostawano przeto w wiecznéj niepewności względem przyszłego powołania kawalera Rogera Tankreda, któremu tymczasem udzielano jak można najlepszego wychowania, chociaż nie spodziewano się zrobić z niego na przyszłość nic innego, jak szlachcica prowincyjonalnego z czté-